21.02.2017, 10:44
(Edytowany 21.02.2017, 15:33 przez Milva.)
Wiedziałam.
To uczucie, które wznosi Cię ponad szczyt czasem faktycznie jest tylko po to, aby bardziej bolało
gdy spadniesz w dół.
Jest tyle rzeczy, które chciałabym napisać, powiedzieć...
ale nie mam komu, a nawet jeśli będę miała, to i tak pewnie tego nie zrobię.
mam problem z zaufaniem.
od jesieni sięgnął już takiej skali, że w kącie głowy mam spakowane walizki, jakbym miała usłyszeć lada chwila,
że mam wy#ierdalać.
Ale nie robię nic. Póki co siedzę zatopiona po uszy w muzyce. Wiem, nikogo to nie obchodzi jakiej, bo każdy patrzy na muzykę przez pryzmat własnych odczuć, a nie ma przy tym lepszych i gorszych.
Ręka dochodzi do siebie, i choć nie działa to tak szybko jak bym chciała, staram się nie prosić nikogo o pomoc, w zasadzie radzę sobie
To uczucie, które wznosi Cię ponad szczyt czasem faktycznie jest tylko po to, aby bardziej bolało
gdy spadniesz w dół.
Jest tyle rzeczy, które chciałabym napisać, powiedzieć...
ale nie mam komu, a nawet jeśli będę miała, to i tak pewnie tego nie zrobię.
mam problem z zaufaniem.
od jesieni sięgnął już takiej skali, że w kącie głowy mam spakowane walizki, jakbym miała usłyszeć lada chwila,
że mam wy#ierdalać.
Ale nie robię nic. Póki co siedzę zatopiona po uszy w muzyce. Wiem, nikogo to nie obchodzi jakiej, bo każdy patrzy na muzykę przez pryzmat własnych odczuć, a nie ma przy tym lepszych i gorszych.
Ręka dochodzi do siebie, i choć nie działa to tak szybko jak bym chciała, staram się nie prosić nikogo o pomoc, w zasadzie radzę sobie
i za kilka dni będzie po wszystkim.
Wiem. To nie moja wina.
Ale nie mogę znieść tego, jak patrzy na mnie wzrokiem zarezerwowanym normalnie dla leżącego na dywanie kociego g#wna,
gdy dłużej niż zwykle męczę się z zapinaniem guzików.
Prawko w toku, w zasadzie zaraz będę obmawiać dalszy plan działania z instruktorem.
Mam bajecznie piękne zdjęcie, magiczny numer PKK i badania od lekarza, w których stwierdzono, że coś tam widzę i raczej mieszczę się w normie.
No spoko. Dziś może pałam nieco mniejszym entuzjazmem do tematu, no ale mniejsza. Dostanę książkę z zadaniami i na pewno poprawi mi się humor.
Wiem. To nie moja wina.
Ale nie mogę znieść tego, jak patrzy na mnie wzrokiem zarezerwowanym normalnie dla leżącego na dywanie kociego g#wna,
gdy dłużej niż zwykle męczę się z zapinaniem guzików.
Prawko w toku, w zasadzie zaraz będę obmawiać dalszy plan działania z instruktorem.
Mam bajecznie piękne zdjęcie, magiczny numer PKK i badania od lekarza, w których stwierdzono, że coś tam widzę i raczej mieszczę się w normie.
No spoko. Dziś może pałam nieco mniejszym entuzjazmem do tematu, no ale mniejsza. Dostanę książkę z zadaniami i na pewno poprawi mi się humor.
Czasem czarna kawa lepiej ogrzewa serce niż czyjakolwiek obecność.
W dni takie jak ten myślę o powrocie na Wschód, gdzie nie ma nic poza zapomnianymi przyjaciółmi, moją małą dziwną rodziną i szybko zapadającymi nocami.
Nie jest to oczywiście możliwe, a tym bardziej racjonalne.
Ale przynajmniej daje cień uczucia, że gdzieś na tym pieprzonym świecie jest miejsce, do którego pasuję...
W dni takie jak ten myślę o powrocie na Wschód, gdzie nie ma nic poza zapomnianymi przyjaciółmi, moją małą dziwną rodziną i szybko zapadającymi nocami.
Nie jest to oczywiście możliwe, a tym bardziej racjonalne.
Ale przynajmniej daje cień uczucia, że gdzieś na tym pieprzonym świecie jest miejsce, do którego pasuję...
Who cares...
![[Obrazek: giphy.gif]](https://media.giphy.com/media/V7V9zT0KKTJXq/giphy.gif)
![[Obrazek: giphy.gif]](https://media.giphy.com/media/V7V9zT0KKTJXq/giphy.gif)
no siema. 

jest cieniem, który podąża za mną na czterech łapach...
A kto to lubi, kochanie... cóż, może faktycznie powinnam pomyśleć o psychologu. Coś mam w sobie ewidentnie, że gdy dotknę tej części w środku to jest w stanie zwalić mnie z nóg. Myślę, że odezwę się niebawem, choć dziś i tak jest już lepiej. Zabawne i żałosne zarazem, jak nastrój drugiej osoby jest w stanie przyćmić mój własny, no ale mniejsza. co do prawka - tez jestem dumna z siebie - póki co
Cieszę się, że chociaż sprawa z prawkiem idzie do przodu i jestem z Ciebie BARDZO dumna!
Heh, no to w sumie dziękuję. Nie - nie chodzę, ale czasem zastanawiam się nad tym. Nad czym z nią pracujesz? Zastanawiam się, co mogłaby o mnie powiedzieć taka osoba. Choć w sumie po tym co mówisz, utwierdzasz mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam rzucając psychologię na studiach
Mam podobnie z tym, że nie ufam ludziom. Ostatnio podałam adres bloga bibliotekarce, a ona przekazała dalej. Odrzuciło mnie od pisania na najbliższe...ee, do końca świata. A realnie to już w ogóle porażka, prawie z nikim nie rozmawiam. Został mi już tylko D., z którym ostatnio spotykamy się tyle, co kot napłakał, bo tylko raz, może dwa na tydzień. Kawa jest moją wierną przyjaciółką - nawet teraz, pisząc te słowa, sączę pyszną, karmelową kawusię z kubka z logiem Eminema, na punkcie którego po raz enty nabawiłam się przeogromnej obsesji. "Keep calm, cuz I am the real Slim Shady", śmieje się do mnie napis z kubka zakupionego jakieś dwa lata temu. I rzeczywiście, po tym czasie nadal gnieżdżą się we mnie resztki Shadiego, biegam po domu w nieco przydużej bluzie, pomagając przy sprzątaniu i nucąc sampel z kawałka Stan. Żyć nie umierać. A jutro znowu zajęcia. Nie wiem jak to przeżyję. Jutro mam też wizytę u psychologa. Chyba się załamię. Nie mam ochoty z nią rozmawiać. Też chodzisz do psychologa? To pomaga, ale w małym stopniu - bardziej dobija.