humor poszedł się walić. deprecha. myśli samobójcze i podobne. chcę się pociachać, strzelić sobie w łeb albo się powiesić.
głowa mnie boli. jestem bardzo zmęczona dzisiejszym dniem. byłam w szkole i miałam to całe nauczanie indywidualne.
jak było? nawet dobrze. ujdzie. niedługo marzec...taa, marzec, miesiąc psychiatryków. na marcu chyba jest jakaś klątwa.
już trzeci marzec pod rząd przechodziłam w sposób tragiczny. szczerze nienawidzę tego miesiąca i faktu, że się już zbliża.
w pierwszym marcu zerwanie z powodów psychiczno-urojeniowych, w drugim marcu szpital, w trzecim też szpital.
słucham Dead is the New Alive i się śmieję, że to o mnie po tym jak strzelę sobie w łeb. (albo się powieszę, jak kto woli.)
może tym razem uda mi się zaje_bać, ale tak porządnie, cobym wreszcie miała święty spokój ze schizą.

