Użytkownicy przeglądający ten wpis: 1 gości
Ocena wpisu:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
fire on fire
Komentarze (łącznie 1)
  • *nie pyskuj patafianie*
    Dodał(a):
    *nie pyskuj patafianie*  
    Ranga:
    patafcio ****.  
    Data:
    21.12.2018
    13:06
    piątek


    Dzień dobry
    a więc to dziś, dwudziesty pierwszy grudnia. Nie sądziłam że to się jeszcze stanie, ale właśnie stało się, leżę na moim łóżku, w moim pokoju. Wróciłam po prawie dwóch tygodniach do domu.. hm.. no, konkretnie po dwóch. Jestem zregenerowana, czuję że chciałabym w te święta wszystko zrobić najpiękniej i najlepiej jak umiem. Na razie jestem sama w domu, ale jak wróci mama i Szymek chcę dla nich emanować dobrem i ciepłem. Czuję że chcę wziąć się za siebie, ćwiczyć. Pracować bardzo dużo nad projektem. Włączyłam sobie Christmas peaceful piano i patrzę na piękny biały krajobraz za oknem. Moim oknem. Dużo się zmieniło. 
    Dokładnie rok temu przeżywałam najbardziej bolesny wieczór mojego życia. "Żegnaj" w deszczu, na mrozie. W ciemności zostawałam sama. Było mi tak bardzo źle. Wczoraj zaś przeżywałam jeden z piękniejszych, nastrojowych wieczorów. Dałam mu prezent, namalowałam dla niego obraz. Wydrukowałam też wpisy stąd, z kwietnia. : ) Poszliśmy na kolację do przepięknej restauracji pod jego mieszkaniem, była piękna choinka i pan grający na gitarze. Potem poszliśmy na rynek, na jarmark. Upiliśmy się grzańcem, ganialiśmy między straganami. Robiliśmy wiatrak pod sukiennicami i śmialiśmy się w głos. Płakałam ze szczęścia. To brzmi jak scena z filmu, ale nie ma w tym już nic zaskakującego, że moja historia zaskakuje co krok. Kocham życie. 


    Na studiach ostatnio trochę zabolało. Zła ocena z przeglądu, mogę się tłumaczyć, że i tak dużo zrobiłam jak na fakt, że przez tydzień byłam w Niemczech. Ambicje urażone. Będę pracować więcej. Boli mnie tez fakt stanu mojego wyglądu, konkretnie boli mnie niepokojąca fałdka. Podniosę się. 
    Kupiłam wczoraj w pięknej małej księgarni książkę o Myslovitz, przecenioną z 70 zł na 14. Życie to surfing. Kocham tą piosenkę. Zresztą całą wiosnę ta sentencja wisiała nad moim biurkiem.
    Życie to surfing więc nie bój się fal.



    R do mnie napisał, że widział M. Pierwszy raz go widział dzisiaj. Akurat dzisiaj. 21.12. Ja też go widziałam. W środę..
    ......

    ani słowa więcej

    Uśmiech


    nie bój się
    Odpowiedz


Komentarze w tym wpisie
fire on fire - przez *nie pyskuj patafianie* - 21.12.2018, 14:19
RE: fire on fire - przez milowylass - 25.12.2018, 13:22

Skocz do: