Użytkownicy przeglądający ten wpis: 1 gości
Ocena wpisu:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
born to die
Komentarze (łącznie 3)
  • *nie pyskuj patafianie*
    Dodał(a):
    *nie pyskuj patafianie*  
    Ranga:
    patafcio ****.  
    Data:
    27 08 2018
    14:24


    Nie potrafię się uspokoić. 


    ....




    Wczoraj były te dożynki. Miałam iść/nie iść. Nie wiedziałam. Pogoda się poprawiła, więc poszłam w sumie. Nie obyło się przed bifem w samotności w domu. Okej. Najpierw K zadzwoniła do S, siedzieli w 3 z takimi dwoma M i pili balantaja. Dali mi, K nie bo prowadziła. W sumie chyba pierwsze 1,5 godziny spędziłyśmy z nimi, gadaliśmy blabla, piliśmy, nawet spoko ogólnie bajera itd. bez szaleństw. Nagle dzwoni telefon jednego M, leżał na samochodzie więc podniosłam, patrzę "śpyc". Daje mu, od odbiera i zaczyna coś tam "michalku michałku". K mnie uświadomiła, ze to dzwonił on. 
    Potem poszliśmy już na główny plac, głośna muza, wszyscy alko, ja czuje, że powoli odlatuję. W każdym razie gadałam z kilkoma osobami. Boże.. nie umiem pozbierać myśli i wszytskeigo co się działo wczoraj do kupy... 
    Najpierw gadałam z tym S, dużo czasu z nim spędzałam ogólnie, a ktoś podbija i mówi" nooo od michałka do michałka, co?" jpdl... takie akcje tego typu.. no niedobre. 
    No ale najgorsze. 
    Siedziałam sobie na ławce już dość zmulona i nagl obok siada taki Tomek. Znałam go... 5 lat temu, kiedy to się wsyztsko zaczynało. Nawet więcej.. 6,7 lat temu. Nie gadałam z nim za bardzo od tamtego czasu, ale wiem że przyjaźnił się z M. Siada obok mnie i.. nie wiem nawet jak się zaczęła ta rozmowa. Powiedział w każdym razie, że widać po mnie, że mi nie przeszło, że nie jestem raczej szczęśliwa. Że powinnam napisać, jeśli czuję coś. Że nie jest za późno. Mówił, że jeśli urwaliśmy kontakt, to tylko dlatego, że nas to boli. Bolało tak, że nie umielismy już nawet patrzeć na swoje nazwisko na fb. Powiedział, że ma kogoś, ale dlatego bo go boli to co sie stało. Że ja też. Że zna go bardzo dobrze i że pasowaliśmy do siebie jak nikt inny. Potem dosiadł się taki P i zaczęli wspominać, jak M mówił o mnie, że drugiej takiej  nie ma, że jeśli kogoś by zobaczy przy mnie to by mu wpieprzył itd.. Czułam się, jakby cały czas uderzali we mnie młotem. T cały czas ze mną siedział i mówił że mam przestać płakać, chociaż wydawało mi się, że wcale nie płaczę. K mówiła, żebym sie ogarnęła i że mam łzy w oczach i o co chodzi. Prosił, żebym się odezwała. Ale nie chcę, bo boję się, że on mnie upewni w tym, że nie chce. 
    K gadała z jakąś tam dziewczyną, która była ostatnio na weselu. I mówiła, że ta jego dziewczyna strasznie bucowata i taka niezbyt. Że zmusiłą go, zeby się krótko obciął i że wygląda przy niej okropnie źle. 
    Nie wiem 
    co 

    ....


    najgorsze że ja... czuję.. czułąm się szczęśliwa przez te 4 miesiące
    ale nie daje mi spokoju ten człowiek. chociaż nie było go wczoraj, nie mam znim żadnego kontaktu.... nie daje mi spokoju mimo wszystko. mam humor ala birdy i lana del rey. ala rok 2012, sczególnie grudzień 

    czy ja zawsze już będę wracać tam? w grudzień 2012? przecież przez 6 lat musiało się wszystko zmienić. otóż jak widać.. nie do końca

    coś tam zostało we mnie, może powinnam być mądrzejsza, bogatsza o 6 lat doświadczenia. 



    powinnam





    co mam robić?
    Odpowiedz


Komentarze w tym wpisie
born to die - przez *nie pyskuj patafianie* - 27.08.2018, 14:41
RE: born to die - przez milowylass - 27.08.2018, 17:49
RE: born to die - przez *nie pyskuj patafianie* - 27.08.2018, 22:22
RE: born to die - przez milowylass - 27.08.2018, 22:40

Skocz do: