BRAVO.net.pl
born to die - Wersja do druku

+- BRAVO.net.pl (https://bravo.net.pl)
+-- Dział: Strefa ekspresji (https://bravo.net.pl/dzial-strefa-ekspresji)
+--- Dział: Blog (https://bravo.net.pl/dzial-blog)
+--- Wpis: born to die (/temat-born-to-die)



born to die - *nie pyskuj patafianie* - 27.08.2018

27 08 2018
14:24


Nie potrafię się uspokoić. 


....




Wczoraj były te dożynki. Miałam iść/nie iść. Nie wiedziałam. Pogoda się poprawiła, więc poszłam w sumie. Nie obyło się przed bifem w samotności w domu. Okej. Najpierw K zadzwoniła do S, siedzieli w 3 z takimi dwoma M i pili balantaja. Dali mi, K nie bo prowadziła. W sumie chyba pierwsze 1,5 godziny spędziłyśmy z nimi, gadaliśmy blabla, piliśmy, nawet spoko ogólnie bajera itd. bez szaleństw. Nagle dzwoni telefon jednego M, leżał na samochodzie więc podniosłam, patrzę "śpyc". Daje mu, od odbiera i zaczyna coś tam "michalku michałku". K mnie uświadomiła, ze to dzwonił on. 
Potem poszliśmy już na główny plac, głośna muza, wszyscy alko, ja czuje, że powoli odlatuję. W każdym razie gadałam z kilkoma osobami. Boże.. nie umiem pozbierać myśli i wszytskeigo co się działo wczoraj do kupy... 
Najpierw gadałam z tym S, dużo czasu z nim spędzałam ogólnie, a ktoś podbija i mówi" nooo od michałka do michałka, co?" jpdl... takie akcje tego typu.. no niedobre. 
No ale najgorsze. 
Siedziałam sobie na ławce już dość zmulona i nagl obok siada taki Tomek. Znałam go... 5 lat temu, kiedy to się wsyztsko zaczynało. Nawet więcej.. 6,7 lat temu. Nie gadałam z nim za bardzo od tamtego czasu, ale wiem że przyjaźnił się z M. Siada obok mnie i.. nie wiem nawet jak się zaczęła ta rozmowa. Powiedział w każdym razie, że widać po mnie, że mi nie przeszło, że nie jestem raczej szczęśliwa. Że powinnam napisać, jeśli czuję coś. Że nie jest za późno. Mówił, że jeśli urwaliśmy kontakt, to tylko dlatego, że nas to boli. Bolało tak, że nie umielismy już nawet patrzeć na swoje nazwisko na fb. Powiedział, że ma kogoś, ale dlatego bo go boli to co sie stało. Że ja też. Że zna go bardzo dobrze i że pasowaliśmy do siebie jak nikt inny. Potem dosiadł się taki P i zaczęli wspominać, jak M mówił o mnie, że drugiej takiej  nie ma, że jeśli kogoś by zobaczy przy mnie to by mu wpieprzył itd.. Czułam się, jakby cały czas uderzali we mnie młotem. T cały czas ze mną siedział i mówił że mam przestać płakać, chociaż wydawało mi się, że wcale nie płaczę. K mówiła, żebym sie ogarnęła i że mam łzy w oczach i o co chodzi. Prosił, żebym się odezwała. Ale nie chcę, bo boję się, że on mnie upewni w tym, że nie chce. 
K gadała z jakąś tam dziewczyną, która była ostatnio na weselu. I mówiła, że ta jego dziewczyna strasznie bucowata i taka niezbyt. Że zmusiłą go, zeby się krótko obciął i że wygląda przy niej okropnie źle. 
Nie wiem 
co 

....


najgorsze że ja... czuję.. czułąm się szczęśliwa przez te 4 miesiące
ale nie daje mi spokoju ten człowiek. chociaż nie było go wczoraj, nie mam znim żadnego kontaktu.... nie daje mi spokoju mimo wszystko. mam humor ala birdy i lana del rey. ala rok 2012, sczególnie grudzień 

czy ja zawsze już będę wracać tam? w grudzień 2012? przecież przez 6 lat musiało się wszystko zmienić. otóż jak widać.. nie do końca

coś tam zostało we mnie, może powinnam być mądrzejsza, bogatsza o 6 lat doświadczenia. 



powinnam





co mam robić?


RE: born to die - milowylass - 27.08.2018

jestem najgorszym doradcą pewnie na tym świecie jeżeli o to chodzi ale .. wrzucę coś to kiedyś sama u siebie dodała, i co czytam często i za kazdym razem tak samo leca mi łzy z oczu.. nie bez powodu
"No i mam ślub, wesele. Wszystko jest gotowe. Przecież tego właśnie chciałam. Jestem ja i on, pan młody, mój przyszły mąż. Piękny kościół, na który czekaliśmy dwa lata w kolejce, aż pojawi się wolny termin. Piękne dekoracje, wynajęty najsłynniejszy dekorator. Kwiaty sprowadzane prosto z Włoch, świeże, piękne i drogie. Kościół cały pachnie lawendą i piwonią.
Goście wystrojeni. Eleganccy z kijem w dupie.
Gdzieś tam czeka sala weselna, do której zaraz po ślubie zawiezie nas specjalnie wynajęty na ten moment Cadillac.
Sala na 300 osób, dopisali prawie wszyscy.
Ja ubrana w suknie, którą wymarzyłam sobie w wieku 15 lat, ale dzisiaj jakoś nie leży na mnie dobrze, jakby wiedziała, jakby współgrała z moim sercem.
Piotr już czeka, wiem, że się cieszy, że mnie kocha. Rodzice go uwielbiają. To dobry człowiek, jesteśmy razem pięć lat. Mój przyjaciel, zawsze chętny by pomóc.
Rodzice szczęśliwi, od samego początku byli w niego wpatrzeni, dzisiaj są bardziej niż ja sama.
Dochodzi 16. Za godzinę będę żoną kogoś kogo nie kocham.
Siedzę i gdybym tylko mogła rozpłakałabym się tu i teraz, ale makijaż jest zbyt piękny i kosztował krocie. W telefonie SMS, na ekranie treść: Kocham Cię i nigdy nie przestanę, to ja powinienem dziś stać obok Ciebie przy tym ołtarzu. Kocham Cię. Bądź szczęśliwa. Twój na zawsze Robert."


RE: born to die - *nie pyskuj patafianie* - 27.08.2018

przepłakane dobre 10 minut... :CCCCCCCCC


RE: born to die - milowylass - 27.08.2018

Smuteczek Smuteczek