13.12.17
23:10
obiecuje, ze tylko napisze i ide spać
Skończyłam dzisiaj czytać Mroki.
W ogóle ten dzień był jakiś dziwny, wczoraj pisałam do późna z T, znowu, na snapie ofc, wiem, ze was tym wkurwiam, ale nie tylko was. Kupił sobie instaxa czy coś w podobie. Napisał, że musi mieć zdjęcia od razu, taki jest niecierpliwy. Popłakałam się. Teraz mnie to śmieszy, moje zachowanie, ale to po prostu jest.. nienormalne. Fenyloetyloamina, ta kurwa mi rujnuje już trzeci miesiąc.
Obudziłam się o 10. Mój organizm potrzebował się wyspać. Powinnam po prosty chodzić spać wcześniej, no ale co zrobię, o 23 dostaję zastrzyk energii. Teraz też.
Pojechałam od razu do krk, byłam przez godzinę na uczelni, babrałam się w glinie, i wróciłam do domu. Zerowa produktywność, co mnie niepokoi, ale nie umiałam się zmusić do pracy. Jeszcze mi odwołali jutro zajęcia no i .. hehe. Za to dostałam przypływu weny, znowu, wyhaftowałam sobie koszulkę. Nawet mocno mi się to spodobało i mam zamiar poczynić tego więcej, może, w najbliższym czasie. nawet wyszło nienajbrzydziej jak na pierwszy raz. No w sumie nie taki pierwszy, 3 lata temu haftowałam na urodziny chyba, albo na mikołajki dla M. Teraz mi wyszło chyba ładniej.
Jutro mam na 16:30, ale nie mam zamiaru kolejny poranek spędzać w domu i udawać, że coś zrobię, bo nic w domu nie zrobię. Umówiłam się z G, pojadę przed 8 do niej, razem zawsze raźniej pracować.
Niech spadnie śnieg, ok?
