16:33
Hej! Przeżyłam to... nie mam pojęcia jak. Od soboty jestem chora. Czułam się prze prze prze okropnie, do tego okres mi się zaczął za wcześnie, akurat teraz, kiedy nie mam czasu źle się czuć. I wiecie co, nie mam pojęcia jak ja to zrobiłam. Pierdyliard projektów do oddania, milion złotych wydanych w drukarniach/sklepach papierniczych, spędzanie 12 godzin poza domem... dałam radę! Tylko zapomniałam jeść, ale nawet nie miałam apetytu. Czuję, że strasznie schudłam, ale nawet nie miałam czasu/siły sprawdzić wagę. Nie miałam czasu na nic właściwie. Wczoraj nawet nie zmyłam makijażu, padłam na łóżko, miałam gorączkę a głowa chciała mi pęknąć z bólu. Ale przeżyłam.
Czuję się tym umocniona, strasznie mnie to napędziło. Jak to się mówi, co cię nie zabije, to cie wzmocni. I to właśnie się stało.
Dzisiaj jeszcze mam korki z kuzynem, a potem porobię Cada, jutro ostatni kolos i miesiąc wolnego
Miałam wczoraj wybuch. Straszny. Aż mi szkoda M teraz jak o tym myślę, ale należało mu się. Wkurza po prostu to, kiedy mam sesje, projekty, deadliny, okres i chorobę, a on nie jest w stanie nic zrobić, bo mu się nie chce. Oh, ale wybuchnęłam. Ale chyba poskutkowało, po dzisiaj idzie na siłownię (kupił sobie karnet, a był raz w ciągu miesiąca ;_; )
Wiecie, doobrze, że jesteście..
piszcie


najbliższy za dwa dni.. boję się jak nie wiem. I gratuluję, że dałaś radę 