Użytkownicy przeglądający ten wpis: 1 gości
Ocena wpisu:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zgubiłam sens życia gdzieś po drodze. /undou
Cześć wszystkim.

Mimo wieczornej pory siedzę przed komputerem z kubkiem pełnym kawy. Nie chcę zasnąć, bo znowu będą śnić mi się te koszmary o wojnie Polski z Ukrainą, a przed zaśnięciem będę widzieć te pieprzone wieże z kłębami dymu między nimi. Nie chcę być częścią tego świata - wolę udawać, że ludzkie problemy mnie nie dotyczą. Wszystko nagle przestało mnie obchodzić. Potrafię przez cały dzień zastanawiać się nad tym, czy jest jeszcze jakikolwiek sens mojej egzystencji. Przestałam go dostrzegać, choć sama pocieszam znajomych, gdy są w gorszym stanie, mówiąc, że odnajdą ten mityczny sens życia. Ja zgubiłam go gdzieś po drodze do marzeń, które nigdy się nie spełnią. Pogodziłam się z tym. Coraz częściej zastanawiam się nad samobójstwem. Poza samobójczymi myślami zaczynam już przechodzić do bezpośrednich, krótkich i rzeczowych planów realizacji zakończenia historii związanej z tym życiem. Będzie następne. Jak nie teraz, to w innym momencie. Prędzej czy później znajdzie się okazja do tego, by to zrobić. Czuję, że pęknę. Czuję, że wytrzymuję coraz mniej i z niczym sobie nie radzę. Stare żarty już mnie nie bawią, ludzie zaczynają drażnić, a muzyki już od paru dni nie słucham podczas spacerów.

Bliskie mi osoby teoretycznie widzą, że dzieje się ze mną coś złego, jednak nadal zgodnie z obietnicą, którą sama na siebie nałożyłam, nie będę z nimi na ten temat rozmawiać. Zresztą dziś próbowałam i zostałam zmieszana z błotem. Ranię podobno ludzi dla swojej przyjemności (że co?!) i odbija mi palma z nudów, że pozwolę sobie zacytować. Długo już mam diagnozę, ale mimo tego często jestem traktowana niesprawiedliwie. To co się ze mną dzieje jest zdecydowanie z powodu choroby, ale oni uważają inaczej. Że się buntuję. Ostatnio słyszałam coś o szkole z internatem. Jeszcze tego mi brakuje, żeby wypisano mnie z mojej szkoły, którą mimo wszystko bardzo lubię i uczę się na profilu, który jest jedną z niewielu rzeczy, które utrzymują mnie przy życiu, bo pomaga mi zrozumieć pewne zachodzące we mnie mechanizmy. Po prostu miodzio.

Nawet komputer nie wierzy w moje słowa, tak więc chyba bardzo -,- kocha mnie ten świat. Pod notką wyskoczył wielki napis false i musiałam zresetować stronę żeby się go pozbyć. Ogólnie robię drugie podejście do tej notki, bo mama sterczała mi nad głową przez dobre pół godziny kiedy próbowałam tu cokolwiek napisać. Niby pod pretekstem cyrylicy, którą zobaczyła w odtwarzaczu, że ponoć chciała przeczytać nazwę ukraińskiego zespołu, którego w tym momencie słuchałam. Widziałam jednak, że podąża wzrokiem w stronę karty z napisem nowy wątek w - blog.
Jutro pokażę jej tę notkę, bo to obiecałam.
fafafafafar better run away
Odpowiedz
Komentarze (łącznie 1)
  • Milva
    Dodał(a):
    Milva  
    Ranga:
    Stara Gwardia ***..  
    Data:
    Cześć Undou! Dobrze tu czasem wpaść i zobaczyć tu Twój wpis Uśmiech

    "Wolę udawać, że ludzkie problemy mnie nie dotyczą" - gdy to przeczytałam, miałam przed oczyma siebie kilka lat temu. Mieszkałam wtedy w starym mieszkaniu, obskurniej kamienicy w centrum, ale mimo wszystko lubiłam to mieszkanie, bo było wszędzie blisko. I było ogromne okno w kuchni. To właśnie przy tym oknie spędziłam wiele nocy, patrząc z trzeciego piętra na bójki, słuchając krzyków bezdomnych i tłuczonego szkła, twierdząc że "ludzkie problemy mnie nie dotyczą". Choć nigdy i nigdzie nie dotyczyły mnie mocniej i bardziej niż właśnie tam - dopiero po pewnym czasie to do mnie dotarło. Dziś chyba myślę, że "ludzkie problemy", a może raczej to, że możemy z nimi się mierzyć może czynić z nas lepszych ludzi. Silniejszych.

    Swoja drogą... nie wiem, czy istnieje życie po śmierci (naiwnie założyłam w swojej głowie, że reinkarnacja jest możliwa, ale co, jeśli to ja, a nie chrześcijanie, się pomylę?) Więc nie wiem. Być może nie pisałabym teraz tego, gdybym nie miała odrobiny pokory i gwarancji na to, że beztrosko wrócę do życia pod inną postacią. Poza tym czuję, że mam tu tyle do zrobienia, tyle do odkrycia, tyle... tyle podróży może na mnie czekać. A Twoja Ukraina? Pamiętaj, że chciałaś ją odwiedzić, nie odbieraj sobie szansy na to, aby popatrzeć na te dzikie stepy, małe chatki, rwący i dziki nurt Bugu - widziałam go na własne oczy, jestem pewna, że zakochasz się w tym widoku od pierwszego wejrzenia Uśmiech Zawsze zastanawiało mnie, jak to możliwe, że patrząc - tylko patrząc - na pewne rzeczy i zjawiska możemy poczuć, że wszystko jest na miejscu. Masz takie chwile?
    Trzymam kciuki za Ciebie, a zdaniem ludzi, którzy słowo "depresja" znają tylko z podręcznika się nie przejmuj. Wiesz, że to choroba. Ja też to wiem. I kilku ludzi, którzy powinni wiedzieć - też na pewno mają tego świadomość. Niestety - nawet jeśli wyzdrowiejesz - nigdy nie będziesz mieć przy sobie wsparcia wszystkich ludzi, którzy Cię otaczają. Przykre realia, ale niestety - środowisko jest na tyle zróżnicowane, że chyba - moim zdaniem - nie jest to możliwe. Jednak może to własnie myślenie o nich, o tych, którzy wiedzą i Cię wspierają będzie małą pociechą w tym wszystkim.

    Pani Mamo, jeśli faktycznie przeczyta Pani tę notkę (i komentarze) proszę wiedzieć, że ma Pani wspaniałą córkę. Jedyne, o czym undoubtedly czasem zapomina, to to, jak wiele jest warta.
    Odpowiedz


Skocz do: