11.02.2017, 13:07
Witajcie, Moi Drodzy.
Na początek oczywiście leci muzyczka. Dzisiaj to...
Na początek oczywiście leci muzyczka. Dzisiaj to...
Najpierw trochę sobie pomarudzę, jak to na mnie przystało - oczywiście na studia. Wiecie, to strasznie demotywuje, gdy niektórzy już skończyli sesję i rozpoczynają dwutygodniowe ferie, a Ty musisz wciąż siedzieć z nosem w książkach... No okej, wiem, można by rzec, że "na własne życzenie", bo przecież nie zdałam egzaminu, a tym samym trzeba napisać poprawkę. Mimo wszystko wiem, że nie uczyłam się mniej niż inni, a jednak wszystko zawsze przychodzi mi z większym trudem. Na całe szczęście, zaliczyłam wczoraj topologię i został mi z niej tylko mini egzamin ustny z teorii, ale to już jak dla mnie formalność, najważniejsze, że te okropne zadania mam za sobą. Została natomiast przeklęta analiza funkcjonalna, którą byłam pewna zdać w pierwszym terminie, a jednak... w poniedziałek trzeba będzie ją przejść ponownie. Wiem jednak, że nie mogę się poddać i chociaż na samą myśl o nauce i o tym, że mój mózg wciąż musi pracować na najwyższych obrotach robi mi się słabo, to... nie ma że boli. Mam cały dwa dni, a nawet i więcej, bo w poniedziałek dopiero na 15:30, więc DAM RADĘ. I wreszcie pojadę na swoje upragnione FERIE.
Natomiast ze spraw przyjemniejszych, moje upicie szczęściem wciąż trwa. Szczególnie, że wczorajszy wieczór spędziłam po prostu wspaniale. Przebywanie z A. dodaje mi skrzydeł. Sprawia, że nagle mam energię do działania, a uśmiech nie schodzi mi wówczas z twarzy. Jakaś część mnie nie potrafi tego wszystkiego ogarnąć i ma wrażenie, że to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Boję się, że zachłysnę się tym szczęściem, za bardzo w to wciągnę, a później okaże się, że wcale nie jest tak kolorowo. Ta pesymistyczna ja sieje zamęt w mojej głowie, zasiewając ziarna niepewności, próbując przystopować tę relację... A jednak druga część mnie - ta bardziej optymistyczna, po prostu czerpie z tego, co się dzieje, jak najwięcej. Wówczas myślę sobie, że życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się nad tym, co będzie. Trzeba łapać te krótkie momenty radości, chwile, które sprawiają, że czuje się po prostu wyjątkowo. Dlatego... chyba niech się dzieje, co chce. Niech nawet moje serce zabije mocniej, nieważne, czy tak pozostanie, czy znowu pęknie - przynajmniej przez jakiś czas będę naprawdę CZUĆ.
Póki co, Moi Drodzy, czas na mnie. Zanim zwlekłam się z łóżka, poszłam na zakupy, rozbudziłam się w pełni, trochę już czasu minęło. Teraz pora zabrać się za naukę. Trzeba zacisnąć zęby i walczyć z matmę, o.
Miłego dnia Wam życzę, jak i całej weekendu!
Miłego dnia Wam życzę, jak i całej weekendu!
"Jakie to dziwne
tak bolało
nie chciało się żyć
a teraz takie nieważne
tak bolało
nie chciało się żyć
a teraz takie nieważne
niemądre
jak nic"