07.01.2017, 16:05
***
umiera coś we mnie. czuję się opuszczona. od paru godzin siedzę w pustym mieszkaniu nasłuchując ewentualnych głosów. szczerze? choć czasem mocno mi przeszkadzały, często mam w nich przyjaciół. ciężko z nimi rozmawiać, bo powtarzają ciągle swoje sentencje, ale już wolę takie powtarzanki od samotności. D. dzisiaj pojechał do naszych wspólnych znajomych. miałam jechać z nim, ale powiedział, że oni wiedzą, że mam schizo i nie wiedzą jak mnie traktować i zepsuję im cały wypad. poczułam się jak idiotka. to mnie zraniło najbardziej jak to tylko możliwe. kiedy wracałam z galerii miałam ochotę się rozpłakać. najgorsze, że wśród tych ludzi jest moja przyjaciółka. rozumiem, że nie stanęła po mojej stronie. nie zapytała czy możemy spotkać się na osobności za kilka dni, nic, totalna wyje_bka. nienawidzę ich.
chciałabym żeby rodzice już wrócili do domu, ale z drugiej strony chcę zostać sama i zagrzebać się pod kocem.
chciałabym żeby rodzice już wrócili do domu, ale z drugiej strony chcę zostać sama i zagrzebać się pod kocem.
fafafafafar better run away