Użytkownicy przeglądający ten wpis: 1 gości
Ocena wpisu:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
unsound
15.10.2018
6:48
poniedziałek

Chyba to najwcześniejsza pora odkąd kiedykolwiek tutaj napisałam. 
Nie wiem co powiedzieć. Od czego zacząć, a teraz zaczęłam mieć wątpliwości, czy na pewno powinnam tutaj o tym pisać. Nie byliśmy w czwórkę, byliśmy w piątkę, tylko że zamiast R, była taka A. On ją zaprosił, w sensie Ł. Kiedyś tam byli razem, rzucił ja w wakacje a teraz znów studia, więc.. nie wiem. Spotykają się [?]. 
Mam straszny szum w głowie, chociaż wszystko już ze mnie wyszło na pewno. Rave już mnie opuścił, ale nie myślałam, że zostanie takie poczucie. I nie wierzyłam że stanie się cokolwiek, a na pewno nie, że aż tyle. 
I wiem, że wszystko co napiszę, było robione pod wpływem ekstazy, ale jednak nie robi się pewnych rzeczy, nie mówi się pewnych rzeczy, jeśli się tak na prawdę nie myśli, prawda? 


Boję się obrzydliwie, że jakimś sposobem to czytasz.

Poszliśmy do chill room, gdzie siedzieliśmy w rządku obok siebie na schodku, przed nami na podłodze dużo ludzi. Kiedy poszli sobie Ł przesiadł się do przodu i po chwili mnie szturchnął i pokazał, żebym usiadła obok. Dał mi zatyczki do uszu, bo tam zamiast muzyki włączyli bardzo głośny dźwięk o niby czillującej częstotliwości. Huk. I my obok siebie, stykając się delikatnie kolanami po turecku. Położył się. Więc i ja. I tak kilka minut. 
Okej, ale przecież to nic, czy nie? Nic, że na początku obok niego siedziała ta A, ale szturchnął mnie, siedzącą dalej. 
Potem tańce, rejwy razem obok siebie. Niestety, ale w sumie przecież mogłam się spodziewać poszedł szukać tej A, ona nie lubiła za bardzo tańczyć i poszła sobie gdzies po piwo. Wrócili za pół godziny. Za rękę. 
W ogóle to jestem zła na siebie, wydaje mi się, że tragicznie mi idzie ukrywanie złości. 
Różne rzeczy się działy, nie mam głowy, żeby opisywac tak dużo, tym bardziej, że jest 7 rano.. Więc do konkretów. Poszłyśmy z A do toalety (postanowiłam się zaprzyjaźnić), Ł poszedł z nami. Ja wyszłam pierwsza, czekałam na A, Ł stanął obok i powiedział, że.. 
że się bardzo cieszy, że jestem, że beze mnie byłoby inaczej, że się ucieszył jak się dowiedział, że mimo że R nie idzie to ja chcę iść. 
Przytulił mnie, ale nie tak jak przytulał cały czas wszystkich, tylko Tak. Pocałował w czoło. 
Potem znów jakieś rozmowy gdzieś, między jedną salą, a drugą, na ławce, na dywanie i w palarni. Ja nie piłam i nie chciałam palić. Chciałam rozmawiać. Kilka razy zostaliśmy sami i opowiadał mi o sobie, albo ja o mnie. Powiedział, że pisze, również wiersze. Powiedziałam mu, że chciałabym kiedyś przeczytać któryś. Tylko spojrzał.
Kilka razy było przytulenie. Przypadkiem wymsknęło mi się, że z R trochę nie gra. Zapytał, czy chciałabym porozmawiać. Nie chciałam.
I jeszcze, że nie chciałby ze mną nigdy stracić kontaktu, że cokolwiek będzie dalej, chciałby żebym została. 


Wszystko, co wyżej, należy podzielić na trzy, i jeszcze raz na cztery. Bo było pod wpływem bletek, bo ja interpretuje zawsze wszystko bardziej, niż jest faktycznie. 

Jak wracaliśmy po 7 rano do mieszkania, ja, On i A.. szliśmy przez most, najbliżej brzegu ja, A w środku.. spojrzał w stronę wody i powiedział, że nie widział nigdy piękniejszego widoku. Była zerowa widoczność, szliśmy w mleku. Uśmiechnęłam się, a on na to, że ten uśmiech wychwycił już kilka razy przy śniadaniu. 



.....




A twierdzi, że to egoista, że był chujowy, a z drugiej strony że przeżywała rozstanie bardzo. 
Może nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? 


Na koniec.. zostawiam u niego w plecaku portfel. Napisałam do niego dopiero o 23, że nie będę się widzieć z R w najbliższym czasie, a chciałabym go odzyskać. Odpisał o 3, umówiliśmy się. Umówiliśmy się o piątej nad ranem na mikro spotkanie, na mikro sekundę, bo tyle trwa wręczanie portfela. 

Jest mi niedobrze ze stresu.



i pewnie to będzie na tyle, ale może odezwę się potem..

I just want to be perfect   .
Odpowiedz
Komentarze (łącznie 2)

Skocz do: