12.12.2016, 09:33
„In 7 days my schizophrenia breaks my brain cavity waves, distorted, decayed!
These faces of insane originated this pain, and invented these demented ways to break me!”
These faces of insane originated this pain, and invented these demented ways to break me!”
D. prawie wcale się nie odzywa. Ewentualnie po to by mi posmęcić i ponarzekać. Ogółem jest mi smutno i nie mam na nic ochoty. P. zrobił się znowu jakiś dziwny. Zajadam smutki cukierkami czekoladowymi. Nie chce się pisać, więc nie piszę długo. Myślałam, że mam wenę, a tu guzik. P. wkurza, D. załapał deprechę i podejrzewają u niego zespół paranoidalny (taa, przy tej częstotliwości tych pseudoepizodów już dawno stwierdziłam, że ma schizę), a inni ludzie jakoś mnie nie obchodzą. Poza J., z którą się wczoraj zobaczyłam. Dzisiaj wciąż uparcie stoję przed lustrem i przyglądam się swojemu odbiciu. Mimika typowego schizofrenika. Moja własna twarz tak mnie irytuje, że najchętniej przyłożyłabym sobie wielkiego plaskacza. Jestem przegrywem życiowym i niczego na to nie poradzę. Od dzisiaj przechodzę na dietę. Nie mogę tak zajadać problemów, bo po tej całej olanzapinie chce mi się jeść za dziesięciu. Słabo.
fafafafafar better run away
„Hej, ja przed tobą się rozbieram, zrzucam zmięte brudne myśli
I przed tobą umieram, chore serce otwieram bez znieczulenia.”