21.02.2017, 10:05
***
wrzuciłam wiersz. skasowałam wiersz. wrzuciłam wiersz. skasowałam wiersz...
ech, ciężko mi nawet wiersze wrzucać na Schizofazję. ale byłam głupia, że podałam im adres tego bloga. założyłam nowego, jak już pisałam, ale nic nie zastąpi mi starego pola manewru na wyżywanie się - wiecznie przeglądanego przez ludzi z Portugalii (nie wiedzieć czemu) kącika ze wściekle różowym nagłówkiem i ciemnofioletowym tłem. skończyła się era anonimowości, teraz trzeba wejść w erę klepania wierszyków pod publikę. dodam, że tutaj tego nie robię, bo jeszcze się szanuję. ale po każdych łyżwach lub trudnym szkolnym dniu można coś skrobnąć, na ironię, o nienawiści do świata.
nadal jestem uzależniona od Eminema, w sumie nawet 'uzależniona' to za małe słowo. latam po domu jak niedorozwinięta i całuję plakaty. [xD] w sumie to obecny Eminem w ogóle mi się nie podoba, bardziej jego alter ego, Slim Shady. smutno mi, gdy patrzę na kalendarz, łapię się za głowę i myślę, że ten Emuch już taki stary, że te dobre czasy już nie wrócą. czasy kiedy MTV nazywano Eminem TV i oldschoolowy rap rządził Ameryką, a nie jakieś drapy-trapy (nie wiem jak to się nazywa, nie bijcie), które teraz promuje Drake i...ktoś tam jeszcze, zapomniałam. nie pamiętam dużo z tamtych czasów, bo byłam malutka, ale pamiętam, że bujałam się do Lose Yourself jak nawiedzona. ech, gdybym miała wehikuł czasu...
fafafafafar better run away