07.06.2017, 14:57
7 czerwca 2017
15:40
środa
A właściwie dużo słońca.
Nie pisałam już kilka dni, wiem. A dużo się dzieje, dużo mam do napisania, ale jak znam życie to nie uda mi się napisać wszystkiego co mam w głowie. To jest takie trudne, co się teraz dzieje.. Mam dzisiaj wolny od zajęć dzień, spałam do 11, zdążyłam być z mamą na zakupach, ale oprócz tego nie zrobiłam dzisiaj jeszcze nic produktywnego. Nie pamiętam, kiedy ostatnio pisałam i ile wam już powiedziałam, więc powiem w skrócie wszystko.
W tamten piątek był bardzo fajny dzień, taki wiecie, dzień w którym dzieją się prawie same fajne rzeczy, takie... małe rzeczy które "made my day" i potem miło go wspominam. Pisałam z Szymkiem, w sumie większość wieczoru, była to bardzo bardzo miła rozmowa, no dogadywaliśmy się, przekomarzaliśmy itd.. no. A potem, w sumie jakoś koło 1 w nocy przyjechał do mnie M. Wrócił zza światów prawie. Dziwne to było uczucie. Nie jesteśmy już razem, a mimo wszystko było tak jak zawsze. Bo w sumie sama tego chciałam. Nie rozstawać sie z nim na zasadzie, że już nie gadamy itd, tylko.. żadnych stałych związków. Nie poszliśmy prawie wcale spać, o 5 już byliśmy w aucie, pojechaliśmy po kuzynkę i do krk na pociąg. Warszawa, wielki świat. Festiwal - na prawdę nie mam słów na to, żeby to opisać. Było najlepiej, z dziewczynami wygadałam się za wszystkie czasy. Wiedzą o tym co się dzieje miedzy mną, a M, i że mam tindera i że spotkałam się już z jednym a że piszę z trzema innymi. I nawet sama stwierdziła, że założy tindera. Cieszy mnie to, że tego nie potępiają, a wręcz przeciwnie. Usłyszałam, że się mega zmieniłam, że odżyłam, że jestem zupełnie inną osobą, że widać we mnie radość. NAWET NIE WIECIE JAK MIŁO TO USŁYSZEĆ. I ja sama na prawdę to czuję. Tą zmianę.
A teraz jeśli chodzi o tych kolesi - do S mam największy sentyment, głównie przez to, że to on mi pokazał muzykę która teraz wypełnia moje życie i poza tym to od niego się to zaczęło to wszystko, i znam go już najdłużej i najbardziej i... i po prostu bardzo go lubię. Ale wiem też, że nie dogadujemy się w wielu rzeczach i że to chyba nie jest to po prostu. NO ALE JA NIE SZUKAM MĘŻA, tak? Więc utrzymam tą znajomość. No. Ten chłopak z którym się spotkałam.. przestał sie jakoś tak szczególnie odzywać, pisał parę razy, ale te rozmowy się tak szybko urywały, ja wiem, że to było tylko jedno spotkanie i raczej więcej nie będzie i nie jest mi przykro. Ten chłopak z Wwa to tylko taki internetowy romans który nigdy nie wydarzy się na żywo i jest nam obu z tym dobrze. A ten ostatni? To mój soulmate. I od początku mi to powiedział, w sumie jest tak słodko, że tęczą można wymiotować, nie wiem jak to powiedzieć, ale mam wrażenie, że to jest to po prostu. Strasznie się angażuje, w sumie gadamy tylko przez snapa, napisał mi, że musi działać i przełamać internetowy mur, bo czuje, że w końcu znalazł odpowiednią osobę. Że nie może się skupić bo ciągle o mnie myśli, że wydaje mu się że to ja jestem jego dopełnieniem...
Eh.. za kazdym razem jak dostaję od niego snapa to po prostu moje serce wariuje, mój mózg zresztą też. Boję się trochę, że się spotkamy i się okaże że jednak nie, ale jak z nim gadam to na prawdę to czuję. Że to on. To chore, wiem, to wszystko jest chore, ale... Ale tak właśnie wygląda moje życie teraz i chciałam wam to napisać.
Trzymajcie się
15:40
środa
A właściwie dużo słońca.
Nie pisałam już kilka dni, wiem. A dużo się dzieje, dużo mam do napisania, ale jak znam życie to nie uda mi się napisać wszystkiego co mam w głowie. To jest takie trudne, co się teraz dzieje.. Mam dzisiaj wolny od zajęć dzień, spałam do 11, zdążyłam być z mamą na zakupach, ale oprócz tego nie zrobiłam dzisiaj jeszcze nic produktywnego. Nie pamiętam, kiedy ostatnio pisałam i ile wam już powiedziałam, więc powiem w skrócie wszystko.
W tamten piątek był bardzo fajny dzień, taki wiecie, dzień w którym dzieją się prawie same fajne rzeczy, takie... małe rzeczy które "made my day" i potem miło go wspominam. Pisałam z Szymkiem, w sumie większość wieczoru, była to bardzo bardzo miła rozmowa, no dogadywaliśmy się, przekomarzaliśmy itd.. no. A potem, w sumie jakoś koło 1 w nocy przyjechał do mnie M. Wrócił zza światów prawie. Dziwne to było uczucie. Nie jesteśmy już razem, a mimo wszystko było tak jak zawsze. Bo w sumie sama tego chciałam. Nie rozstawać sie z nim na zasadzie, że już nie gadamy itd, tylko.. żadnych stałych związków. Nie poszliśmy prawie wcale spać, o 5 już byliśmy w aucie, pojechaliśmy po kuzynkę i do krk na pociąg. Warszawa, wielki świat. Festiwal - na prawdę nie mam słów na to, żeby to opisać. Było najlepiej, z dziewczynami wygadałam się za wszystkie czasy. Wiedzą o tym co się dzieje miedzy mną, a M, i że mam tindera i że spotkałam się już z jednym a że piszę z trzema innymi. I nawet sama stwierdziła, że założy tindera. Cieszy mnie to, że tego nie potępiają, a wręcz przeciwnie. Usłyszałam, że się mega zmieniłam, że odżyłam, że jestem zupełnie inną osobą, że widać we mnie radość. NAWET NIE WIECIE JAK MIŁO TO USŁYSZEĆ. I ja sama na prawdę to czuję. Tą zmianę.
A teraz jeśli chodzi o tych kolesi - do S mam największy sentyment, głównie przez to, że to on mi pokazał muzykę która teraz wypełnia moje życie i poza tym to od niego się to zaczęło to wszystko, i znam go już najdłużej i najbardziej i... i po prostu bardzo go lubię. Ale wiem też, że nie dogadujemy się w wielu rzeczach i że to chyba nie jest to po prostu. NO ALE JA NIE SZUKAM MĘŻA, tak? Więc utrzymam tą znajomość. No. Ten chłopak z którym się spotkałam.. przestał sie jakoś tak szczególnie odzywać, pisał parę razy, ale te rozmowy się tak szybko urywały, ja wiem, że to było tylko jedno spotkanie i raczej więcej nie będzie i nie jest mi przykro. Ten chłopak z Wwa to tylko taki internetowy romans który nigdy nie wydarzy się na żywo i jest nam obu z tym dobrze. A ten ostatni? To mój soulmate. I od początku mi to powiedział, w sumie jest tak słodko, że tęczą można wymiotować, nie wiem jak to powiedzieć, ale mam wrażenie, że to jest to po prostu. Strasznie się angażuje, w sumie gadamy tylko przez snapa, napisał mi, że musi działać i przełamać internetowy mur, bo czuje, że w końcu znalazł odpowiednią osobę. Że nie może się skupić bo ciągle o mnie myśli, że wydaje mu się że to ja jestem jego dopełnieniem...
Eh.. za kazdym razem jak dostaję od niego snapa to po prostu moje serce wariuje, mój mózg zresztą też. Boję się trochę, że się spotkamy i się okaże że jednak nie, ale jak z nim gadam to na prawdę to czuję. Że to on. To chore, wiem, to wszystko jest chore, ale... Ale tak właśnie wygląda moje życie teraz i chciałam wam to napisać.
Trzymajcie się

I just want to be perfect .