Użytkownicy przeglądający ten wpis: 1 gości
Ocena wpisu:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
19.05.17. /undou
Mam nadzieję, że wybaczycie moje ciągłe unikanie pisania. Odrzucało mnie od niego. Może dlatego, że byłam szczęśliwa. Złudnie szczęśliwa. Teraz teoretycznie tak być powinno, bo P stara się być prawdziwym mężczyzną. Samcem alfa. Potrafiącym się mną opiekować. Niestety, jak można było się od początku już domyślić, totalnie mu to nie wychodzi. Wyszła znów kłótnia. Może tym razem mi się uda uciec na zawsze. Mam już dosyć tych wszystkich kłótni. I wiadomości na pół strony z wyrzutami, że nie jestem z nim szczera, że w kółko ranię nas oboje, że jestem wiecznie niezdecydowana i inne różne takie pierdoły. I ja mam niby borderline, jak to z uśmiechem typowym dla żartów oznajmia terapeutka - okrutna czytaczka w myślach i najbardziej irytująca kobieta na ziemskim globie. Może i postowane przeze mnie na We Heart It obrazki świadczą o swojego rodzaju niestabilności emocjonalnej, ale uważam, że Pan P zdecydowanie przebija mnie w owej niestabilności.

Terapeutka. Wiecznie poruszany przeze mnie tutaj temat. Kobieta mająca dwa oblicza. Pomocnego anioła i czytającego w myślach i wyrażającego swoje opinie na głos diabła. Ostatnio rozwinęła się rozmowa na temat P i jego przyjazdu do mojej miejscowości, który (o zgrozo!) ma odbyć się w lipcu. Twoja znajomość z P jest toksyczna. Takie padły słowa, a ja, znając jej obawy dotyczące domniemanych zaburzeń osobowości pomyślałam, że chodzi o toksyczność z mojej strony. Okazało się, że nie. Ale z drugiej strony, co jeśli ja, (przyjmijmy, że tak jest) border, nieświadomie przedstawiam go w negatywnym świetle? Mam wrażenie, że nawet tutaj na blogu staram się zrobić z niego Tego Złego i przesadzam z tymi opisami, ale nie umiem trzeźwo ocenić sytuacji. Czy istnieją leki na nieszczęśliwą miłość? Chętnie przygarnę, bo na schizofrenię już mam.  Uśmiech

Znowu zaczęłam się objadać i pić kawę za kawą. Z mlekiem i cukrem. Nici z odchudzania. Ważę jeszcze więcej niż na początku (to widać) i nawet nie chcę wchodzić na wagę żeby sprawdzić ile tak dokładnie. Ech, wszystko się sypie. Poza szkołą nie mam praktycznie życia, poza tym, że byłam wczoraj u D na działce, a jutro jadę z tatą na wieś na grilla. Będzie fajnie. Udowodnię sobie, że bez P też potrafi być fajnie! Cholernie za nim tęsknię, wiem jednak, że po paru dniach mój mózg się do tego przyzwyczai. Martwi mnie tylko jego grożenie samobójstwem. Chociaż wiem, że on tego nie zrobi, bo nie ma tyle odwagi. W myślach mam przed oczami jego wymazaną dżemem łapę kiedy udawał, że się tnie.
fafafafafar better run away
Odpowiedz
Komentarze (łącznie 0)

Skocz do: