05.11.2017, 19:26
5 11 17
19:01
nd
Rumianek, zaparzony przed chwilą. Jedna lampka. Tylko ja. Cisza.. stukot klawiatury, może włączę jednak coś w tle? Coś po polsku. Zalewski? No okej. Przypomnę sobie juwenalia i to moje pstro w głowie. Apropos. Pisałam, ze S napisał, prawda? Czemu przestaliśmy pisać sratatata.. no. Wypisuje do mnie od tamtego czasu. A ja odpowiadam NIE. Nie. Nie może być tak jak wcześniej.
Właśnie. Wiec na co ja czekam? Nie.. nie czekam, nie chcę czekać, ale moja podświadomość się uparła i czeka. I doszło do mnie, że.. jeśli kiedykolwiek było by tak jak wcześniej, to znaczyłoby że mamy cud. Nie wiem, nie mam już myśli w głowie. Byłam w górach z I. Zamarzłam na górze, prószył śnieg, czułam grudzień na plecach, a przecież moi państwo, cały listopad przed nami.W dodatku 2017! Coś dziwnego. Może powinnam o tym poczytać więcej, coś jest nie tak z moim mózgiem. Grudzień 2012. Przekleństwo.. zamykam oczy i jestem tam. Tak jakbym traciła kontakt z rzeczywistością. Znika wszystko, zapominam o tym wszystkim co jest tu, i mam wrażenie, że jestem tam. Czuję strach, czuję nieśmiałość, czuję płatki śniegu na buzi i taki ostry mróz w powietrzu. Czuję to. Dosłownie. Potem otwieram oczy i tak jakbym się obudziła. Jakbym spała cały ten czas. O Boże.. to już 5 lat? Wiem.. pewnie nic z tego nie rozumiesz. Może tylko ja tak mam. Wehikuł czasu, niby fajnie. No błagam.
Nie mam słów.
Za to przywiozłam sobie gałązki świerku, szyszkę, leżą teraz razem z kamykami znad morza z wakacji. Przywiozłam też spokój. Ona to jest spokój, a dwa dni z nią to najlepsze wakacje jakie mogłam mieć. Soulmate yup?
Powinnam wziąć się w garść, muszę włączyć kreatywność, znowu polibuda mnie do tego zmusza. Zmuszanie kogoś do tworzenia to najdurniejszy pomysł jaki powstał. Pod przymusem nie da się zrobić nic dobrze. Albo coś będzie po prostu praktyczne, albo będzie ładne ale nieekonomiczne. Albo albo. Albo.. jak przyjdzie ten czas, to zamknę oczy i będzie takie i takie, i jeszcze z serduszkiem.
Dobry ten rumianek. Czuję się dobrze ze sobą teraz. Pójdę wcześniej spać, bo czuję, że potrzebuję duużo dużo odpoczynku po tej wyprawie na Everest. Spokój w głowie.
I śmiać mi się chce, jak myślę o tym w co ja chciałam iść. Fajeczki, cholera... haha.. nawet mój brat już wyrósł z gimnazjum. Boże uchowoj. Dosłownie. Żałosne żałosne żałosne. No ale co.. niektórzy potrzebują świństwa w płucach, ja robiłam sobie dobrze halnym i zapachem świerków. Gotowa na sezon smogowy? Nigdy. Ale przynajmniej nie dokładam się do tego. Nigdy.
nigdy
nigdy więcej.
19:01
nd
Rumianek, zaparzony przed chwilą. Jedna lampka. Tylko ja. Cisza.. stukot klawiatury, może włączę jednak coś w tle? Coś po polsku. Zalewski? No okej. Przypomnę sobie juwenalia i to moje pstro w głowie. Apropos. Pisałam, ze S napisał, prawda? Czemu przestaliśmy pisać sratatata.. no. Wypisuje do mnie od tamtego czasu. A ja odpowiadam NIE. Nie. Nie może być tak jak wcześniej.
Właśnie. Wiec na co ja czekam? Nie.. nie czekam, nie chcę czekać, ale moja podświadomość się uparła i czeka. I doszło do mnie, że.. jeśli kiedykolwiek było by tak jak wcześniej, to znaczyłoby że mamy cud. Nie wiem, nie mam już myśli w głowie. Byłam w górach z I. Zamarzłam na górze, prószył śnieg, czułam grudzień na plecach, a przecież moi państwo, cały listopad przed nami.W dodatku 2017! Coś dziwnego. Może powinnam o tym poczytać więcej, coś jest nie tak z moim mózgiem. Grudzień 2012. Przekleństwo.. zamykam oczy i jestem tam. Tak jakbym traciła kontakt z rzeczywistością. Znika wszystko, zapominam o tym wszystkim co jest tu, i mam wrażenie, że jestem tam. Czuję strach, czuję nieśmiałość, czuję płatki śniegu na buzi i taki ostry mróz w powietrzu. Czuję to. Dosłownie. Potem otwieram oczy i tak jakbym się obudziła. Jakbym spała cały ten czas. O Boże.. to już 5 lat? Wiem.. pewnie nic z tego nie rozumiesz. Może tylko ja tak mam. Wehikuł czasu, niby fajnie. No błagam.
Nie mam słów.
Za to przywiozłam sobie gałązki świerku, szyszkę, leżą teraz razem z kamykami znad morza z wakacji. Przywiozłam też spokój. Ona to jest spokój, a dwa dni z nią to najlepsze wakacje jakie mogłam mieć. Soulmate yup?
Powinnam wziąć się w garść, muszę włączyć kreatywność, znowu polibuda mnie do tego zmusza. Zmuszanie kogoś do tworzenia to najdurniejszy pomysł jaki powstał. Pod przymusem nie da się zrobić nic dobrze. Albo coś będzie po prostu praktyczne, albo będzie ładne ale nieekonomiczne. Albo albo. Albo.. jak przyjdzie ten czas, to zamknę oczy i będzie takie i takie, i jeszcze z serduszkiem.
Dobry ten rumianek. Czuję się dobrze ze sobą teraz. Pójdę wcześniej spać, bo czuję, że potrzebuję duużo dużo odpoczynku po tej wyprawie na Everest. Spokój w głowie.
I śmiać mi się chce, jak myślę o tym w co ja chciałam iść. Fajeczki, cholera... haha.. nawet mój brat już wyrósł z gimnazjum. Boże uchowoj. Dosłownie. Żałosne żałosne żałosne. No ale co.. niektórzy potrzebują świństwa w płucach, ja robiłam sobie dobrze halnym i zapachem świerków. Gotowa na sezon smogowy? Nigdy. Ale przynajmniej nie dokładam się do tego. Nigdy.
nigdy
nigdy więcej.
I just want to be perfect .