
Hejcia. Undoubtedly jest smutna.

Dzisiaj na złe rozkminy mnie zebrało, a mianowicie jak wielu jest ludzi takich jak ja. To może trochę egoistyczne, ale często pojawiają się myśli, że przy byciu wybrańcem jestem jednocześnie gorszą jednostką. Boli mnie to. Chciałabym kiedyś poznać innych schizofreników, ale tak poza szpitalem i w realnym świecie, żeby pogadać, bo czuję się bardzo osamotniona ze swoim problemem. Ludzie zdrowi chyba do końca nigdy nas nie zrozumieją. To takie przykre. Czuję się ogólnie pozostawiona samej sobie, przyjaciele nagle poznikali zajęci swoimi sprawami, a ja nie mam tu już prawie nikogo.
Słucham Happysadu już trzeci dzień pod rząd i zaczęłam nową serię anime o nazwie Sankarea. Spodobała mi się o dziwo, bo nie przepadam za gatunkiem ecchi (właściwie to tyle fanserwisu tam co kot napłakał) i jego pochodnymi. Fajnie tak pooglądać sobie od czasu to czasu coś odmóżdżającego, bo mój mózg właśnie wpadł w okrutną fazę - jesteś gorsza, bo chorujesz. Czekam aż to minie. Boję się, że niedługo wpadnę w jakąś depresję z tego powodu. Nie jest to taki zwyczajny smutek, to coś w rodzaju wewnętrznego wytykania palcami przez coś, co ja nazywam kanałem subliminalnym. Bariera nie do obejścia. W ogóle zastanawiam się, dlaczego te myśli i głosy nigdy nie są pozytywne tylko zawsze mnie hejtują.
To takie niesprawiedliwe.
Mogłyby na przykład zachęcać mnie do nauki albo mówić dobre rzeczy. Ugh.

fafafafafar better run away