07.01.2018, 20:21
7 01 2018
19:10
niedziela
Dobry wieczór.
Brrr.. zimno mi i nie mogę się zagrzać, trzęsę się i nie wiem już czy z zimna, czy ze stresu. Ten semestr się dopiero zaczął, a już znowu przyszła sesja i trzęsę się na myśl o wszystkim. Jutro pierwszy kolos zaliczeniowy, uczyłam się, nie mówię, że nie, ale zakres jest tak duży że zawsze będzie coś czego nie wiem, więc zależy jakie pytanie dostanę. Cudownie.
Nie odzywałam się tu od czwartku.. a te 3 dni minęły mi mega przyjemnie. W piątek byłam w domu, potem na pogrzebie jakiejś dalekiej ciotki, ale potem spotkanie z rodziną było miłe.. i jak wróciłam to oglądałam Diagnozę i było cudnie, a potem nie wiem co mi się stało, ale uczyłam się do 1 w nocy. W piątek.
Wczoraj było święto, więc dzień wyglądał ciut jak niedziela, potem do babci przyszli goście po mszy, było spontaniczne spotkanie a było tak fajnie i zabawnie.. resztę dnia się uczyłam, szymek zainstalował mi na swoim komputerze fotoszopa i program do robienia wizualizacji, więc...aaaj chyba w końcu będę mogła coś normalnie zrobić. Wieczorem spotkałam się z M, mieliśmy iść do kina na "Najlepszy", bo ponoć super ekstra film, ale już nie było miejsc w kinie :c za to pojechaliśmy tak po prostu do Krk połazić i do knajpki posiedzieć. Pogadaliśmy tak.. bardziej szczerze. Lubię go, ale .. eh.. wiem, brzmię jak bym się przed wami tłumaczyła. Wiem, że nie chciałabym z nim być, bo.. bo inaczej widzimy świat trochę, gadaliśmy o tym, też tak bardziej szczerze o tym. Hm, nie wiem. W ogóle to.. napisała do niego jakaś dziewczyna na fb, że.. szukała go ponad miesiąc, stała obok niego na koncercie ralpha i.. no i w końcu go odnalazła, blabla.. :') urocze, miłe strasznie.. eh. Spotkają się. No ciekawe co.. co.
uhh.. mam jakieś takie ciężkie serce, dzisiaj trochę już się uczyłam, potem przyszła do mnie K pogadać o pierdołach, poszła 1,5 godziny temu, ja nadal nic nie robię eh.. chciałam obejrzeć diagnoze ale mi się nie chce ładować. Ogółem.. poszłabym spać, obudziłabym się za miesiąc. Mam dość, a jeszcze nawet się nie zaczęło. Tzn zaczęło, bo już się muszę uczyć. Kill me. Te studia mnie zabijają tak poważnie.
s t r e s
wierzę, że mi to coś da, że je skończę, że coś osiągnę, bo.. eh.. cholernie dużo mnie to wszystko kosztuje.
robiłam już dziś jogę, ale chyba zrobię jeszcze, na odstresowanie, i zasiądę do nauki. :c
jak u was?
19:10
niedziela
Dobry wieczór.
Brrr.. zimno mi i nie mogę się zagrzać, trzęsę się i nie wiem już czy z zimna, czy ze stresu. Ten semestr się dopiero zaczął, a już znowu przyszła sesja i trzęsę się na myśl o wszystkim. Jutro pierwszy kolos zaliczeniowy, uczyłam się, nie mówię, że nie, ale zakres jest tak duży że zawsze będzie coś czego nie wiem, więc zależy jakie pytanie dostanę. Cudownie.
Nie odzywałam się tu od czwartku.. a te 3 dni minęły mi mega przyjemnie. W piątek byłam w domu, potem na pogrzebie jakiejś dalekiej ciotki, ale potem spotkanie z rodziną było miłe.. i jak wróciłam to oglądałam Diagnozę i było cudnie, a potem nie wiem co mi się stało, ale uczyłam się do 1 w nocy. W piątek.
Wczoraj było święto, więc dzień wyglądał ciut jak niedziela, potem do babci przyszli goście po mszy, było spontaniczne spotkanie a było tak fajnie i zabawnie.. resztę dnia się uczyłam, szymek zainstalował mi na swoim komputerze fotoszopa i program do robienia wizualizacji, więc...aaaj chyba w końcu będę mogła coś normalnie zrobić. Wieczorem spotkałam się z M, mieliśmy iść do kina na "Najlepszy", bo ponoć super ekstra film, ale już nie było miejsc w kinie :c za to pojechaliśmy tak po prostu do Krk połazić i do knajpki posiedzieć. Pogadaliśmy tak.. bardziej szczerze. Lubię go, ale .. eh.. wiem, brzmię jak bym się przed wami tłumaczyła. Wiem, że nie chciałabym z nim być, bo.. bo inaczej widzimy świat trochę, gadaliśmy o tym, też tak bardziej szczerze o tym. Hm, nie wiem. W ogóle to.. napisała do niego jakaś dziewczyna na fb, że.. szukała go ponad miesiąc, stała obok niego na koncercie ralpha i.. no i w końcu go odnalazła, blabla.. :') urocze, miłe strasznie.. eh. Spotkają się. No ciekawe co.. co.
uhh.. mam jakieś takie ciężkie serce, dzisiaj trochę już się uczyłam, potem przyszła do mnie K pogadać o pierdołach, poszła 1,5 godziny temu, ja nadal nic nie robię eh.. chciałam obejrzeć diagnoze ale mi się nie chce ładować. Ogółem.. poszłabym spać, obudziłabym się za miesiąc. Mam dość, a jeszcze nawet się nie zaczęło. Tzn zaczęło, bo już się muszę uczyć. Kill me. Te studia mnie zabijają tak poważnie.
s t r e s
wierzę, że mi to coś da, że je skończę, że coś osiągnę, bo.. eh.. cholernie dużo mnie to wszystko kosztuje.
robiłam już dziś jogę, ale chyba zrobię jeszcze, na odstresowanie, i zasiądę do nauki. :c
jak u was?
I just want to be perfect .
Dzisiaj P żałośnie wystrzeliła do mnie czy znowu się uczę czy ja robię czasem co innego. Nie odezwalam się nic. Ale pomyslalam że to ja kiedyś będę mieć dobrze płatną prace a przedewszystkim satysfakcję ze coś wiem i umiem a nie jestem życiowym przegrywem jak ona. Warto się czasem pomęczyć i na stresować. Ja to mega przeżywam i teraz widzę ze chyba nie tylko ja. Z resztą jak ktoś coś chce, cokolwiek by to nie było... Osiągnąć to musi być ciężko. Damy radę!! Przecież jesteśmy mądre... Bla bla bla...