
mieliście kiedyś w życiu myśl, że wasza przyszłość i tak niczego dobrego nie przyniesie, więc nie warto się męczyć? taka myśl prześladuje mnie od dnia wczorajszego i nie mogę wypędzić jej z czeluści umysłu, choćbym naprawdę bardzo się starała. jest dołek, który nie potrafi zniknąć, bo pomimo ogólnie dobrego nastroju co parę minut wskakują mi myśli samobójcze, albo takie, że mam zrobić sobie krzywdę. ZNOWU myślę o szpitalu i ZNOWU boję się, że sobie coś zrobię. tak więc siedzę i słucham happysadu od paru godzin, warczę na wszystkich i daję im do zrozumienia, że lepiej by było, gdyby ich nie było. bo wszystko tak mnie drażni!! piszę z P. i mam ochotę napisać mu, że go nienawidzę, że jest dla mnie nikim. to samo z mamą, która pyta czy coś się dzieje, oczywiście wolę udawać, że nic, niż narażać się na wyśmianie. mam myśli samobójcze i autodestrukcyjne średnio co pięć minut, ale oczywiście przesadzam i nie mam żadnej depresji i to tylko dojrzewanie. pewnie, jedyny życiowy wybór przeciętnego zdrowego nastolatka to między tabletkami i podcięciem żył?! ludzie, jesteście tacy śmieszni.
edit; przeczytałam teraz to co napisałam i stwierdziłam, że ciągle się powtarzam
edit; przeczytałam teraz to co napisałam i stwierdziłam, że ciągle się powtarzam

They think that we're no one - we're nothing, not sorry.