14.07.2017, 15:58
w kółko i w kółko jest to samo, popadam w skrajnie depresyjne stany, by potem śmiać się z całego świata i być Bogiem. nawet nie umiem sobie wyobrazić co będzie jak odstawię leki. chyba zrezygnuję z tego pomysłu. chce mi się wyć i, co gorsza, coraz częściej myślę o tym cho.ler.nym szpitalu psychiatrycznym. dzisiaj złapałam się na myśli o tym żeby się okaleczyć, także słabo. bardzo słabo. mam takie myśli, że sobie coś zrobię i nikt mnie nie uratuje. boję się tego. bo ja chcę żyć, ale po prostu chcę uwagi...mam wrażenie, że ludzie mają mnie w du.pie i to mnie boli. czuję się tak beznadziejnie, jak nie czułam się już dawno. P. znowu narzeka, że nie jestem obok, jakbym miała na to jakikolwiek wpływ. oczywiście, że mnie do niego nie puszczą, bo mają gdzieś moje potrzeby i to, że kogoś kocham. do Ukrainki pewnie też by mnie nie puścili. siedzę tylko przy tym komputerze od południa do późnych godzin wieczornych i zapatruję się w swoje wirtualne ideały, bo nie mam innych zajęć. czasem tylko coś skrobnę do pamiętnika. nawet pisanie książki rzuciłam, bo totalnie mi nie wychodzi. życie jest takie nudne i bez sensu.
najbardziej boli mnie to, że za nim tęsknię i za Ukrainką. w sumie nie wiem za kim bardziej.
najbardziej boli mnie to, że za nim tęsknię i za Ukrainką. w sumie nie wiem za kim bardziej.
They think that we're no one - we're nothing, not sorry.