23.09.2017, 21:28
(Edytowany 17.11.2017, 14:29 przez Milva.)
Milviątko nie urodzi się w tej cholernej Warszawie.
Nigdy.
Przenigdy.
Jeśli istnieje na to jakiekolwiek dobre miejsce, to Dziki Wschód. Miejsce, w którym z pierwszym oddechem zasysasz w płuca życiodajną moc przestrzeni, siłe lasów, wigor pędzącego od tamtej strony świata oszałamiającego wiatru. Milviątka tak naprawdę jeszcze nie ma, nie będzie długo - mam nadzieję, że przynajmniej jeszcze jakiś czas pozostanie krążącą gdzieś we Wszechświecie energią. Ale uświadomiłam to dziś sobie. Dotarło do mnie z całą mocą. I podjęłam decyzję.
Spadam stąd.
Możesz nazwać to porażką, ja nazywam to sprytnym planem. Trochę zajmie mi opracowanie go do perfekcji, ale w końcu będę pracować dla Warszawy, mieszkając na Wschodzie. To pozwoli mi zarabiać tyle, aby żyć normalnie, kupić tam mieszkanie i pomagać rodzicom.
I nie bać się, jeśli pojawi się Milviątko.
I nie bać się, jeśli pojawi się Milviątko.
Stara już jestem. Dużo dziś do mnie dotarło w tę deszczowa sobotę. Między innymi to, że perfekcyjnie spierdzielił mi urlop. Do nowej pracy pozostało ciut ponad tydzień. Mam nadzieję, że będzie dobrze, bo chodź odbiło mi się tym miastem już kilka razy - muszę najpierw zaoszczedzić trochę na to, by mieć jakkolwiek ruszyć z moim sekretnym planem.
Poza tym odkrywam na nowo dziś wszystkie znane mi kawałki, dzięki odnalezionym słuchawkom perkusyjnym Rokeza.
Robi mi to wieczór do tego stopnia, że aż poszło foto na insta, lol
Robi mi to wieczór do tego stopnia, że aż poszło foto na insta, lol

Są cudownie ogromne i powiedzieć, że odkrywa się w nich muzykę na nowo to za mało.
Ja odkrywam, że w ogóle mam uszy
Mówi się, że jest na pustyni takie miejsce, gdzie duchy kobiet i wilków spotykają się na przecięciu czasów.
![[Obrazek: tumblr_o0z1hfUJOd1qkvj4lo1_500.gif]](http://68.media.tumblr.com/2b0ffdb9a1b1b30e695ccc289edfd1fe/tumblr_o0z1hfUJOd1qkvj4lo1_500.gif)

Mówi się, że jest na pustyni takie miejsce, gdzie duchy kobiet i wilków spotykają się na przecięciu czasów.
![[Obrazek: tumblr_o0z1hfUJOd1qkvj4lo1_500.gif]](http://68.media.tumblr.com/2b0ffdb9a1b1b30e695ccc289edfd1fe/tumblr_o0z1hfUJOd1qkvj4lo1_500.gif)
no siema. 

jest cieniem, który podąża za mną na czterech łapach...
Drohobycz dlatego, gdyż stamtąd pochodzi moja ukraińska koleżanka, o której wspominałam w notkach. Poza tym, Drohobycz jest przepiękny, szczególnie tamtejsze parki. Zakochałam się w Drohobyczu i potrafię błądzić godzinami po internecie, szukając zdjęć właśnie stamtąd. Czuję, że to będzie mój mały drugi dom, gdy tylko skończę osiemnaście lat i wyjadę na Ukrainę.
A co do Polek, to są także Słowianki, choć ostatnio coraz mniej jest to u nas widoczne przez pogoń za Zachodem.
Och, kochana... to ty chyba musisz na ten mój Wschód przyjechać - on sam jest już w sumie bardziej ukraiński niż polski (ale niestety - w tym przypadku nie jest to zaleta.. ) jednak mimo wszystko - chyba mamy wiele wspólnego ze sobą. Ukraińska muzyka też trafia do mnie jak strzała wystrzelona przez jednookiego amora - w moim przypadku to głównie Joryj Kłoc ostatnio i Arkona od zawsze. Na Wschodzie jest też dużo miejscowości - już po stronie polskiej - które zachowały swoje ukraińskie nazwy: Dhohiczyn, Hrebenne czy Sahryń. I pomimo historycznie trudnej relacji (Wołyń i wspomnieni wcześniej banderowcy) nie sposób nie ulec urokowi tego dziwnego kraju - tym małym chatkom, kolorom, wiankom i wsiom właśnie. Ja bardziej niż Polką chyba czuję się Słowianką, więc może stąd ta facynacja. Bo chyba nie tylko korzenie o niej decydują - ponoć mam litewskie, ale nie sądzę, aby to właśnie to było poczatkiem mojego zainteresowania. Bo korzeni szukam grzebiąc w staroruskich jeszcze i litewskich dokumentach, a na Ukrainę spoglądam z dziwną mieszaniną tęsknoty i niepokoju. Robi mi to sentyment w głowie. A Drohobycz? Czemu akurat?
A co tobie podoba się w Ukrainie?
Hahaha, kochana ujęło mnie to
A zdjęcie na insta prześliczne!
Och, Ukraina jest nisamowita, można powiedzieć, że prawie na nią uciekam - prawie, bo Dziki Wschód to moja ogólna nazwa na rodzinne strony w lubelskim, które od granicy z Ukrainą dzieli tylko kilkanaście kilometrów i w sumie nie jest większą przeszkodą wybrać się autem nad Bug i podziwiać te lasy. A co Milviątka - tak, jeszcze go nie ma i mam nadzieję, że wstrzyma się trochę z pojawieniem się w moim życiu, ale - jak mówiłam - stara jestem, staro się czuję... niemal wszyscy znajomi mają już za sobą pierwsze dziecko więc siłą rzeczy też zaczyna się o tym myśleć - choć w moim przypadku nie ma mowy o żadnym planowaniu bo jest to raczej: "obożejeślirzeczjasnajestjakiśbógcojabymzrobiłasamaztymwszystkimtutajnieniejeszczenie"
edit; teraz doczytałam, że Milviątko to tylko krążąca we wszechświecie energia - ale nadal powodzenia
edit2; pochwal się koniecznie, w jakie to miejsce na Wschodzie wybywasz .-.