28.12.2017, 11:35
28.12.2017
10:27
czwartek
Midnight city to tytuł piosenki, akurat mi się włączyła na Spoti, kojarzy mi się z czerwcem 2014 (wiem, wiem, znów moje skojarzenia muzyczne z których i tak nic nie rozumiecie). Nie wiem po co to napisałam, przepraszam.
Wczoraj dość pobiegałam sobie po Krakowie, miałam jakiś dziwny humor, byłam ciągle wkurzona, głodna, ja nie wiem. Ale potem już było lepiej. M kupił nowe okulary, po 3 latach zmienia, ale będą mu pasować nowe. Potem musieliśmy jechać do galerii do jego pracy, po coś tam, potem pojechaliśmy do nowej galerii i szukaliśmy dla niego spodni. On kupujący spodnie to najgorsze zło świata, bo człowiek jest niewymiarowy i każde spodnie są na niego za szerokie i za krótkie. Co za dra mat. Ale kupił. Ja kupiłam sobie coś, co mnie bardzo uszczęśliwia czyli nową maseczkę w tubce do buzi i krem BB, bo postanowiłam nie malować się podkładem, zobaczymy co z tego wyjdzie. Chcę żeby mi było widać piegi po prostu. No a w sumie doprowadziłam do na tyle ładnej cery, że nie muszę nic zakrywać, prawie. Jakoś bardziej mnie jara wydawanie kasy na pielęgnacje niż na ciuchy, albo makijarz. I im mniej makeupu tym lepiej. I chcę iść w tą stronę w tym nowym roku.
Kupiłam też wino, które już tak ładnie na mnie nie działa, poszłam do K. Cały wieczór plot, w sumie nic nowego. Wróciłam do domu ładnie przed 1. Było ciepło w nocy.
Wstałam godzinę temu, zjedliśmy śniadanie, mama z Szymkiem pojechali do lekarza jakiegoś tam, a ja sobie zrobiłam kawę i piszę. Muszę zacząć ogarniać studia. I tak nie jest źle, ale muszę coś robić. Mam jeszcze prawie tydzień, ale lepiej sobie to rozłożyć na kilka dni. Coś zrobię na pewno dzisiaj..
Potem jedziemy po jedzenie, muszę też zrobić jogę, swoja drogą ciekawe kiedy przyjdzie moja mata. :C EH.
[jesteście dumni, że nie wspomniałam ani razu o nim?]
10:27
czwartek
Midnight city to tytuł piosenki, akurat mi się włączyła na Spoti, kojarzy mi się z czerwcem 2014 (wiem, wiem, znów moje skojarzenia muzyczne z których i tak nic nie rozumiecie). Nie wiem po co to napisałam, przepraszam.
Wczoraj dość pobiegałam sobie po Krakowie, miałam jakiś dziwny humor, byłam ciągle wkurzona, głodna, ja nie wiem. Ale potem już było lepiej. M kupił nowe okulary, po 3 latach zmienia, ale będą mu pasować nowe. Potem musieliśmy jechać do galerii do jego pracy, po coś tam, potem pojechaliśmy do nowej galerii i szukaliśmy dla niego spodni. On kupujący spodnie to najgorsze zło świata, bo człowiek jest niewymiarowy i każde spodnie są na niego za szerokie i za krótkie. Co za dra mat. Ale kupił. Ja kupiłam sobie coś, co mnie bardzo uszczęśliwia czyli nową maseczkę w tubce do buzi i krem BB, bo postanowiłam nie malować się podkładem, zobaczymy co z tego wyjdzie. Chcę żeby mi było widać piegi po prostu. No a w sumie doprowadziłam do na tyle ładnej cery, że nie muszę nic zakrywać, prawie. Jakoś bardziej mnie jara wydawanie kasy na pielęgnacje niż na ciuchy, albo makijarz. I im mniej makeupu tym lepiej. I chcę iść w tą stronę w tym nowym roku.
Kupiłam też wino, które już tak ładnie na mnie nie działa, poszłam do K. Cały wieczór plot, w sumie nic nowego. Wróciłam do domu ładnie przed 1. Było ciepło w nocy.
Wstałam godzinę temu, zjedliśmy śniadanie, mama z Szymkiem pojechali do lekarza jakiegoś tam, a ja sobie zrobiłam kawę i piszę. Muszę zacząć ogarniać studia. I tak nie jest źle, ale muszę coś robić. Mam jeszcze prawie tydzień, ale lepiej sobie to rozłożyć na kilka dni. Coś zrobię na pewno dzisiaj..
Potem jedziemy po jedzenie, muszę też zrobić jogę, swoja drogą ciekawe kiedy przyjdzie moja mata. :C EH.
[jesteście dumni, że nie wspomniałam ani razu o nim?]
I just want to be perfect .
bardzo dumnaa !