Użytkownicy przeglądający ten wpis: 1 gości
Ocena wpisu:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
kokaina
22.02.2018
18:52

czwartek


Cześć. Siedzę po turecku na moim łóżku. W kubku jeszcze sporo żółtego rumianku. Przykryłam się kocem bo jakoś zimno. Ten dzień i wczorajszy mogłyby się nie kończyć.

Wczoraj pojechałam do krk autem, znowu.. uh, w ostatnich dniach jeździłam więcej niż przez kilka miesięcy. Spotkałam się z Gabą i przywiozłam ją pierwszy raz do siebie. Spędziłyśmy fantastycznie ten dzień.. nie mam słów. Uwielbiam takie relacje między mną z jakimś człowiekiem. Rzadko się to zdarza, na prawdę. Ale jak już się zdarza to wchodzę w to na sto pro. Zrobiłyśmy sobie super zdrowy wegański obiad, zabrałam ją na spacer do lasu, potem robiłyśmy ciasto. Kocham też moment, kiedy ktoś przychodzi do mojego pokoju po raz pierwszy... a na prawdę nie często to się zdarza. I kocham patrzeć na reakcję. Powiedziała, że jest strasznie ciepły klimat, że jest tak... "martynkowo". uff.. na prawdę dążyłam do tego przez lata. 

*przerwa na bułkę z kotletem z kalafiora*

Odwlekam coś, co mam tu do napisania. A może wcale nie powinnam o tym pisać. Zdaje sobie sprawę, że jednak trochę osób to czyta. 

W większości nie mam pojęcia kim jesteście, ale wiem, że jesteście, więc mówię teraz do was - nie oceniajcie mnie. Pisze tu z sentymentu i z dziwnej potrzeby uzewnętrzniania się pisząc. Pisząc tu, nie gdzie indziej.Robię to dla siebie, na pamiątkę, więc jeśli ktoś chce z tego kpić, śmiać się, to radzę po prostu dać sobie spokój i iść marnować energię gdzie indziej. 


Pisanie o emocjach idzie mi coraz gorzej, mogę powiedzieć, że chyba już nie umiem tego robić prawie wcale. Pamiętam jak dawno, te.. 5 (!!!) lat temu wylewały się ze mnie poezje na ten temat, teraz ciężko mi nawet zacząć. Zdaję sobie sprawę, że może nie dokońca to ja nad tym wszystkim panuję, ale jednak odpowiadam za to co robię i to ja potem ponoszę konsekwencje. No niestety, życie jest niesprawiedliwe, zakochanie przychodzi kiedy mu się uwidzi, w moim przypadku było to dokładnie w tym samym momencie, kiedy powinno go na pewno nie być. Miało go nie być. Nie było. Prawie wcale go nie było przez cały czas, może to był rodzaj buntu nastoletniego, który sobie przypomniał że  powinien wystąpić w moim życiu przed dwudziestką. W ostatnim momencie mój mózg się zbuntował, wyłączył emocje, których zawsze, na prawdę zawsze było za dużo. Nie umiałam się zakochać. Nie wiem, fakt że się bałam, bo wszystko waliło się za szybko na głowę i byłam mocno zdezorientowana to swoją drogą. Nie chciałam się zakochać. Weszłam w "najlepszy okres życia", studia, nowe znajomości, przyjaciółka (!!!), koncerty, nowa muzyka, nowe spojrzenie na wszystko, dosłownie, poszerzenie horyzontów na każdej płaszczyźnie. Wszystko było nowe. Chciałam tego, i dobrze, że tak było. Pies urwany ze smyczy. I nie chciałam do kolejnego "pana". Chciałam sobie polatać z innym pieskiem wspólnie. Bałam się schwytania znowu w sidła jakiegoś czegoś co miało się nazywać "związkiem". Nie chciałam powtórki tego co było wcześniej. 
Niestety zaślepiona chyba tą wolnością nie zauważyłam jednego małego szczegółu. Małego szczegółu.. że może powinnam pomyśleć o tym co czuje ktoś inny. 
Wzięłam winę na siebie. Czułam się winna. I nadal czuję się winna. 
Mimo wszystko jak zawsze będę szukać plusów. Plusy znalazłam (jak zawsze). Nauczyłam się trochę.. troszkę czegoś. Pocierpiałam troszkę. Ale zgonię to w połowie za pogodę i porę roku. Poplątałam się. Prawie poszłam z tym do lekarza, ale jednak nie odważyłam się. Powiedziałam o tym mamie, ale jak już nie było tak źle. 



Szukam. Nadal. Nie wiem czego chcę w życiu, bo nie muszę jeszcze wiedzieć. Wiem za to, czego chcę teraz. Szaleństwa. Błagam o szaleństwo. Chcę, żeby spotykało mnie tego więcej. Chcę. Może boleć nawet, ale życie, proszę daj mi więcej tego. Cierpienia też, pewnie. Ale może mniej niż ostatnio. Daj mi słońce, daj mi spontaniczną wycieczkę. Daj mi spróbować nowych smaków. Daj mi doświadczyć czegoś po raz pierwszy. Daj mi potańczyć z takiej szczerej radości. Daj mi spać na trawie. Daj mi spać w zimnie. Daj mi pomarznąć, proszę. Daj mi kogoś kto mnie przytuli, żeby nie było tak zimno. Daj mi rozmowy długie o niczym. Daj mi odwagę, do mówienia o tym co we mnie. Daj mi, żeby to co we mnie się odważyło, wyszło na zewnątrz i ładnie przywitało z tym panem. 

daj mi to jeszcze raz. życie. proszę.

I just want to be perfect   .
Odpowiedz
Komentarze (łącznie 1)

Skocz do: