27.11.2018, 22:47
27.11.2018
22:37
wtorek
Dzień dobry
Eh.. aż tak jestem zmęczona. Przepraszam, oczywiście dobry wieczór.
Stwierdziłam, że coś tu napiszę. Bo w sumie.. no bo w sumie pusto tu jakoś. U mnie wszystko dobrze, już. Bo tydzień temu było bardzo źle. R mi powiedział coś... parafrazując w stylu, że nie wie co czuje, że nie wie czy chce, że go nie pociągam i inne takie. Niewiele brakowało od wskoczenia do Wisły, utopienia się, lub zamarznięcia. Nie jadłam przez dwa dni. Potem było trochę lepiej. Niby się widzieliśmy, ale ja i tak bardzo to przeżyłam. Do tego miałam bardzo bardzo ciężki tydzień na uczelni, w piątek prezentowałam z dwiema koleżankami projekt pawilonu, który robiłyśmy w czwartek do 21 i w piątek od 9 rano do 15. Prezentacja po angielsku przed mega architektami z Włoch i Niemiec. Przeżyłam. Dałam radę. Nie połamałam języka. Potem szybko wyszłam i byłam z R w teatrze na Biesach. Był to wieczór idealny i przeżycie niesamowite. Spałam u niego a w sobotę po miłym śniadaniu odwiózł mnie do domku. Pracowałam sporo i teraz też dość pracowicie rozpoczęłam tydzień. Cały czas siedzę na laptopie, toteż zaraz chyba po prostu go wyłączę, poćwiczę jogę i zasnę spokojna.
Ostatnio w życiu coraz lepiej. Jestem zadowolona ze stanu mojego wyglądu. Tzn nie jestem, ale jest postęp. R odbił się od dna, powiedział, że to był gorszy moment, wczoraj przywiózł mnie do siebie na noc spontanicznie i oj Boże, dawno nie widziałam takiej radości w tych oczach.
Chciałabym, żeby tak zostało.
Rozmawialiśmy dzisiaj o wspólnych wakacjach. Powiedział w żartach, że myśli o pierścionku, oczywiście nie jest na tyle niemądry, żeby robić to po 5 miesiącach związku (dzisiaj rocznica) ale powiedział, że tak obrazuje swoje uczucia.
Nie wiem co to będzie. Wiem, że jestem w najlepszym możliwym miejscu dla mnie. Wszystko dzieje się tak jak powinno się dziać. Poznałam go, bo tak miało być.
i tak jak jest, jest dobrze.
nic nie zmieniać
dobranoc
22:37
wtorek
Dzień dobry
Eh.. aż tak jestem zmęczona. Przepraszam, oczywiście dobry wieczór.
Stwierdziłam, że coś tu napiszę. Bo w sumie.. no bo w sumie pusto tu jakoś. U mnie wszystko dobrze, już. Bo tydzień temu było bardzo źle. R mi powiedział coś... parafrazując w stylu, że nie wie co czuje, że nie wie czy chce, że go nie pociągam i inne takie. Niewiele brakowało od wskoczenia do Wisły, utopienia się, lub zamarznięcia. Nie jadłam przez dwa dni. Potem było trochę lepiej. Niby się widzieliśmy, ale ja i tak bardzo to przeżyłam. Do tego miałam bardzo bardzo ciężki tydzień na uczelni, w piątek prezentowałam z dwiema koleżankami projekt pawilonu, który robiłyśmy w czwartek do 21 i w piątek od 9 rano do 15. Prezentacja po angielsku przed mega architektami z Włoch i Niemiec. Przeżyłam. Dałam radę. Nie połamałam języka. Potem szybko wyszłam i byłam z R w teatrze na Biesach. Był to wieczór idealny i przeżycie niesamowite. Spałam u niego a w sobotę po miłym śniadaniu odwiózł mnie do domku. Pracowałam sporo i teraz też dość pracowicie rozpoczęłam tydzień. Cały czas siedzę na laptopie, toteż zaraz chyba po prostu go wyłączę, poćwiczę jogę i zasnę spokojna.
Ostatnio w życiu coraz lepiej. Jestem zadowolona ze stanu mojego wyglądu. Tzn nie jestem, ale jest postęp. R odbił się od dna, powiedział, że to był gorszy moment, wczoraj przywiózł mnie do siebie na noc spontanicznie i oj Boże, dawno nie widziałam takiej radości w tych oczach.
Chciałabym, żeby tak zostało.
Rozmawialiśmy dzisiaj o wspólnych wakacjach. Powiedział w żartach, że myśli o pierścionku, oczywiście nie jest na tyle niemądry, żeby robić to po 5 miesiącach związku (dzisiaj rocznica) ale powiedział, że tak obrazuje swoje uczucia.
Nie wiem co to będzie. Wiem, że jestem w najlepszym możliwym miejscu dla mnie. Wszystko dzieje się tak jak powinno się dziać. Poznałam go, bo tak miało być.
i tak jak jest, jest dobrze.
nic nie zmieniać
dobranoc
I just want to be perfect .