12.02.2018, 18:52
Czasami jestem tak głupia, że aż szkoda mi samej siebie ;/
wczoraj miałam koszmarne zakończenie dnia, początek w sumie też kiepski przez ten głupi egzamin
wzięłam lek uspokajający i krople, dopiero wtedy się uspokoiłam i zasnęłam, jakoś w środku w nocy
siedziałam i płakałam jak głupia, ale wiem, że choć wtedy czułam się koszmarnie to była tylko chwila, która poszła już w zapomnienie
i oprócz opuchniętych i wypłakanych oczu rano, nie czuję już żadnych złych emocji,
chyba mi hormony szaleją.. zresztą nawet na badaniach wychodzi, to, że żyje w stresie.. lekarz się mnie pytał ostatnio czy nie mam depresji? no bo wiele ludzi ma a się nie przyznaję, ja chyba nie mam. z wyjątkiem paru bardzo kiepskich dni jest przecież dobrze
mam rodzinę, przyjaciółki, uczę się, pracuję, mam swoje mieszkanie, psa.. dobra wiem, wymienianie może jest bezsensu, a jednak taka kalkulacja jest niezbędna.. bo nie mogę się skupiać na tym czego nie mam, skoro jest to tylko ziarnko w próżni
co nie zmienia faktu, że nadal się boję, że obleje i to przeokropnie, ale nakręcanie, dodatkowy stres, którego już i tak mam za dużo jest bezcelowe i nie pomoże na pewno
chciałabym przestawić swój mózg, albo żeby w końcu się sam przestawił, móc poczuć ten spokój, chociaż sądzę, że na dłuższą metę i tak to jest niemożliwe
tak w ogóle za dwa dni walentynki, które spędzę z przyjaciółką xD zamiast z super wymarzonym chłopakiem, który wierzę, że gdzieś tam jest
wczoraj miałam koszmarne zakończenie dnia, początek w sumie też kiepski przez ten głupi egzamin
wzięłam lek uspokajający i krople, dopiero wtedy się uspokoiłam i zasnęłam, jakoś w środku w nocy
siedziałam i płakałam jak głupia, ale wiem, że choć wtedy czułam się koszmarnie to była tylko chwila, która poszła już w zapomnienie
i oprócz opuchniętych i wypłakanych oczu rano, nie czuję już żadnych złych emocji,
chyba mi hormony szaleją.. zresztą nawet na badaniach wychodzi, to, że żyje w stresie.. lekarz się mnie pytał ostatnio czy nie mam depresji? no bo wiele ludzi ma a się nie przyznaję, ja chyba nie mam. z wyjątkiem paru bardzo kiepskich dni jest przecież dobrze
mam rodzinę, przyjaciółki, uczę się, pracuję, mam swoje mieszkanie, psa.. dobra wiem, wymienianie może jest bezsensu, a jednak taka kalkulacja jest niezbędna.. bo nie mogę się skupiać na tym czego nie mam, skoro jest to tylko ziarnko w próżni
co nie zmienia faktu, że nadal się boję, że obleje i to przeokropnie, ale nakręcanie, dodatkowy stres, którego już i tak mam za dużo jest bezcelowe i nie pomoże na pewno
chciałabym przestawić swój mózg, albo żeby w końcu się sam przestawił, móc poczuć ten spokój, chociaż sądzę, że na dłuższą metę i tak to jest niemożliwe
tak w ogóle za dwa dni walentynki, które spędzę z przyjaciółką xD zamiast z super wymarzonym chłopakiem, który wierzę, że gdzieś tam jest