20.03.2023, 03:11
(Edytowany 21.03.2023, 03:00 przez Małki.)
Hejo No więc, jakimś cudem dzisiaj przypomniałem sobie o tej stronie. Więc wpisałem link (nadal pamiętam), odgadłem hasło (co nie było trudne ) i... no cóż... jestem tutaj.
Mogę powiedzieć tylko tyle: Ja pierdolę, dawno mnie tutaj nie było
Dużo się zmieniło odkąd ostatni raz tutaj zajrzałem w 2019. Dużo się też zmieniło odkąd ostatni raz się w coś tu angażowałem w 2017 roku (powinienem był się tutaj częściej udzielać ngl xd). Zarówno u mnie, w życiu prywatnym, jak i, z tego, co widzę, tutaj (smuci mnie trochę, że ta strona... sory, ale muszę to przyznać... umarła, chcę to zmienić).
Co tam u mnie?
No cóż...
Gdy zakładałem tutaj konto, byłem w 2. klasie gimnazjum. Miałem mało znajomych. Nadal żyłem doświadczeniami z podstawówki, gdzie byłem dręczony przez co bałem się trochę ludzi. Byłem mega nieśmiały. Przez to też nie miałem tyle doświadczeń, co inni ludzie w moim wieku. Nie potrafiłem gadać z dziewczynami. Trzymałem się zawsze chłopaków. Dobrze się uczyłem, czerwony pasek co roku. Miły chłopak, zachowanie bardzo dobre albo wzorowe. Byłem całkiem szczęśliwy. Chociaż były momenty, gdy płakałem, bo miewałem wrażenie, że ludzie, których ja lubiłem, mnie niezbyt lubili.
Gdy ostatni raz tutaj zajrzałem, byłem w 1. klasie liceum. Przeżyłem w tym okresie całkiem dużą zmianę w porównaniu do gimnazjum. Nadal byłem nieśmiały, ale już lepiej sobie radziłem. Tym razem trochę się odwróciło, trzymałem się dziewczyn (bo były pierwszymi osobami spoza mojej ówczesnej grupy znajomych, z którymi rozmawiałem), a chłopaków trochę unikałem. Nadal uczyłem się całkiem dobrze, choć na początku dostałem kubeł zimnej wody, który uświadomił mnie, że jestem teraz na wyższym poziomie edukacji, w postaci pały... co wywołało u mnie pierwszy atak paniki. Coś, co czasami wracało do mnie przez te parę lat.
Zyskałem też trochę więcej nastoletnich doświadczeń. Pierwszy raz poszedłem na imprezę do klubu. Jako intorwertykowi, nie spodobało mi się to za bardzo, więc poprzestałem. W końcu miałem ludzi, których mogłem nazwać dobrymi znajomymi, z którymi mogłem się spotykać. Miałem osobę, które mogłem nazwać przyjacielską. Utrzymuję z nią nawet do dzisiaj kontakt. Jednak nadal nie byłem dla tych wszystkich osób ważny, tak jak oni dla mnie. Podobała mi się też pewna dziewczyna. Niestety moja nieśmiałość nie pozwoliła mi na wymienienie z nią chociaż słowa. Wyznałem jej uczucia dopiero ostatniego dnia liceum. Jak można się domyśleć, nic z tego nie wyszło. Czułem jednak, że jestem na tym etapie w życiu, gdzie może być tylko lepiej.
A potem przyszła pandemia. Dobre pół roku zamknięty w domu bez możliwości wyjścia. Początkowo było całkiem ok, bo zresztą i tak nie lubiłem zbytnio wychodzić z domu i hej, przecież to wszystko potrwa tylko 2 tygodnie, prawda?
Prawda?
Potem było tylko gorzej. Zacząłem być zmęczony domem, brakiem świeżego powietrza oraz tym, że nie mogę zobaczyć się z moimi znajomymi. Dobra, może raz na jakiś czas się widzieliśmy, jak włączaliśmy kamerki na e-lekcjach. Ale to było tyle. Zacząłem być bardziej nerwowy, bardziej agresywny. Wtedy poczułem, że muszę zacząć chodzić do psychologa. I zacząłem. Najlepsza decyzja w moim życiu.
Gdy w końcu mogłem wyjść z domu, zacząłem bardziej doceniać... wszystko. Dwór, naturę, wszystko, co mnie otacza, przyrodę, kontakty z innymi ludźmi. Zacząłem rzygać pisaniem wiadomości, wolę teraz dzwonić. Co niestety w tych czasach jest trudne, bo inni wolą odwrotnie. Ale hej, wytrzymałem trudy pandemii, więc... jest dobrze, co nie?
Teraz jestem na 2. roku studiów. Informatyka po angielsku na pewnej warszawskiej uczelni. To, co się przez te półtora roku stało w moim życiu, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Mam teraz dużo znajomych, więcej osób, które mogę nazwać przyjaciółmi. Zacząłem działać w telewizji studenckiej, która jest teraz dla mnie drugim domem. Kocham tych ludzi po prostu. Do moich osiągnięć życiowych mogę dopisać, że pracowałem nad Juwenaliami. Powiem wam tyle: to, co widzicie na scenie, to tylko część całej "machiny", która działa za sceną. Polubiłem w końcu imprezy. Poznałem tam wielu ludzi, z którymi normalnie rozmawiałem. Może jednak nie jestem aż takim introwertykiem, za jakiego się dotychczas uważałem
Uczyć się uczę dosyć przeciętnie, ale na tyle by zdawać każdy semestr. Jedynie co, to miałem problem z pewnym przedmiotem zwanym Podstawy Elektroniki. Trzy raz musiałem podchodzić do egzaminu, żeby go w końcu zdać.
Przeżyłem też najlepsze wakacje w moim życiu. Grecja, Rodos, z rodziną. Nie było żadnego dnia, którego bym nie spędził przeżywając przygody, czy to pozytywne, jak jazda kabrioletem czy karmienie zwierząt w mini zoo, czy też negatywne, jak wejście na górę zobaczyć wodospad po to, by na miejscu się okazało, że tego wodospadu nie ma xd
Cieszę się z mojego obecnego życia, mimo że psychicznie jest niezbyt dobrze. Żyję sobie typowym studenckim życiem, chlejąc, imprezując, a przed egzaminami siedząc po nocach. Poza sesją też siedzę po nocach, ale ci... Podoba mi się dziewczyna, z którą lubię gadać i prawdopodobnie jestem na dobrej drodze, by zostać jej chłopakiem (żeby nie zapeszyć...). Miałbym wtedy pierwszą dziewczynę w moim życiu. W końcu czuję, że mnie ludzie na 100% lubią. Wielu z nich na tyle ufam, że się im wyoutowałem (btw jestem bi). Nadal chodzę do psychologa. Zacząłem chodzić na siłownię. Druga najlepsza decyzja w moim życiu. A następny rok spędzę w Belgii na wymianie.
W sumie jak wspominam moje sprawy sercowe, to teraz pomówię o tym, jak pod tym kątem studia coś zmieniły. Well... Tak jak wcześniej wręcz unikałem rozmów z osobami, które mi się podobały, przez co okropnie spowalniałem wszystko, tak teraz to zeszło na drugą stronę spektrum. Teraz to ja wszystko przyspieszam. Za szybko okazuję uczucia. I nie wiem, jak to wszystko wyśrodkować. Przez co już 21. rok mojego życia (15. mojego towarzyskiego, a 9. mojego dojrzewania) bez żadnej osoby partnerskiej. Ale za to parę miesięcy temu przeżyłem swój pierwszy pocałunek z randomową laską, którą poznałem na imprezie xd
Muzycznie to się zmieniłem, oj, dużo. Tak jak wcześniej byłem przywiązany do rocka, pop punku oraz boysbandów, tak teraz, o ile nadal kocham mocniejsze brzmienia (chyba teraz nawet bardziej), to boysbandów już mało słucham (choć teraz słucham halfway there od btr i płaczę z powodu nostalgii, jaką ona mi przynosi, zwłaszcza teledysk), zwłaszcza tych które wtedy lubiłem. Otworzyłem się na nowe gatunki i teraz słucham właściwie wszystkiego. Na ten moment moimi ulubionymi artystami są Waterparks (niezmiennie od 2017 roku), Owl City (wydaje w następnym tygodniu nowy album jej ), MCR, FOB, iDKHOW, Aurora, Badflower, Louis Tomlinson, Chair (obczajcie ich, są cudowni), The Fray, Hellogoodbye, Big Time Rush, Stray From The Path oraz Meet Me @ The Altar (obczajcie je, dają mega czadu).
Wyszedł długi post, ale uważam, że należy wam się za moją tak długą nieobecność. Więc tldr dla tych, co nie chcieli czytać, więc przesunęli na sam koniec: Zmieniłem się przez te kilka lat odkąd się tu parę razy udzielałem. Ogólnie cieszę się z mojego teraźniejszego życia.
By zakończyć ten post, podlinkuję wam teraz piosenkę, która tutaj mega pasuje xd:
https://youtu.be/IGo6x_uzG8Y
Mam nadzieję, że ta strona w końcu stanie na nogi.
Odmeldowuję się
Cześć
Edit: Jak chcecie się o coś mnie zapytać, pytajcie śmiało, chętnie odpowiem
Mogę powiedzieć tylko tyle: Ja pierdolę, dawno mnie tutaj nie było
Dużo się zmieniło odkąd ostatni raz tutaj zajrzałem w 2019. Dużo się też zmieniło odkąd ostatni raz się w coś tu angażowałem w 2017 roku (powinienem był się tutaj częściej udzielać ngl xd). Zarówno u mnie, w życiu prywatnym, jak i, z tego, co widzę, tutaj (smuci mnie trochę, że ta strona... sory, ale muszę to przyznać... umarła, chcę to zmienić).
Co tam u mnie?
No cóż...
Gdy zakładałem tutaj konto, byłem w 2. klasie gimnazjum. Miałem mało znajomych. Nadal żyłem doświadczeniami z podstawówki, gdzie byłem dręczony przez co bałem się trochę ludzi. Byłem mega nieśmiały. Przez to też nie miałem tyle doświadczeń, co inni ludzie w moim wieku. Nie potrafiłem gadać z dziewczynami. Trzymałem się zawsze chłopaków. Dobrze się uczyłem, czerwony pasek co roku. Miły chłopak, zachowanie bardzo dobre albo wzorowe. Byłem całkiem szczęśliwy. Chociaż były momenty, gdy płakałem, bo miewałem wrażenie, że ludzie, których ja lubiłem, mnie niezbyt lubili.
Gdy ostatni raz tutaj zajrzałem, byłem w 1. klasie liceum. Przeżyłem w tym okresie całkiem dużą zmianę w porównaniu do gimnazjum. Nadal byłem nieśmiały, ale już lepiej sobie radziłem. Tym razem trochę się odwróciło, trzymałem się dziewczyn (bo były pierwszymi osobami spoza mojej ówczesnej grupy znajomych, z którymi rozmawiałem), a chłopaków trochę unikałem. Nadal uczyłem się całkiem dobrze, choć na początku dostałem kubeł zimnej wody, który uświadomił mnie, że jestem teraz na wyższym poziomie edukacji, w postaci pały... co wywołało u mnie pierwszy atak paniki. Coś, co czasami wracało do mnie przez te parę lat.
Zyskałem też trochę więcej nastoletnich doświadczeń. Pierwszy raz poszedłem na imprezę do klubu. Jako intorwertykowi, nie spodobało mi się to za bardzo, więc poprzestałem. W końcu miałem ludzi, których mogłem nazwać dobrymi znajomymi, z którymi mogłem się spotykać. Miałem osobę, które mogłem nazwać przyjacielską. Utrzymuję z nią nawet do dzisiaj kontakt. Jednak nadal nie byłem dla tych wszystkich osób ważny, tak jak oni dla mnie. Podobała mi się też pewna dziewczyna. Niestety moja nieśmiałość nie pozwoliła mi na wymienienie z nią chociaż słowa. Wyznałem jej uczucia dopiero ostatniego dnia liceum. Jak można się domyśleć, nic z tego nie wyszło. Czułem jednak, że jestem na tym etapie w życiu, gdzie może być tylko lepiej.
A potem przyszła pandemia. Dobre pół roku zamknięty w domu bez możliwości wyjścia. Początkowo było całkiem ok, bo zresztą i tak nie lubiłem zbytnio wychodzić z domu i hej, przecież to wszystko potrwa tylko 2 tygodnie, prawda?
Prawda?
Potem było tylko gorzej. Zacząłem być zmęczony domem, brakiem świeżego powietrza oraz tym, że nie mogę zobaczyć się z moimi znajomymi. Dobra, może raz na jakiś czas się widzieliśmy, jak włączaliśmy kamerki na e-lekcjach. Ale to było tyle. Zacząłem być bardziej nerwowy, bardziej agresywny. Wtedy poczułem, że muszę zacząć chodzić do psychologa. I zacząłem. Najlepsza decyzja w moim życiu.
Gdy w końcu mogłem wyjść z domu, zacząłem bardziej doceniać... wszystko. Dwór, naturę, wszystko, co mnie otacza, przyrodę, kontakty z innymi ludźmi. Zacząłem rzygać pisaniem wiadomości, wolę teraz dzwonić. Co niestety w tych czasach jest trudne, bo inni wolą odwrotnie. Ale hej, wytrzymałem trudy pandemii, więc... jest dobrze, co nie?
Teraz jestem na 2. roku studiów. Informatyka po angielsku na pewnej warszawskiej uczelni. To, co się przez te półtora roku stało w moim życiu, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Mam teraz dużo znajomych, więcej osób, które mogę nazwać przyjaciółmi. Zacząłem działać w telewizji studenckiej, która jest teraz dla mnie drugim domem. Kocham tych ludzi po prostu. Do moich osiągnięć życiowych mogę dopisać, że pracowałem nad Juwenaliami. Powiem wam tyle: to, co widzicie na scenie, to tylko część całej "machiny", która działa za sceną. Polubiłem w końcu imprezy. Poznałem tam wielu ludzi, z którymi normalnie rozmawiałem. Może jednak nie jestem aż takim introwertykiem, za jakiego się dotychczas uważałem
Uczyć się uczę dosyć przeciętnie, ale na tyle by zdawać każdy semestr. Jedynie co, to miałem problem z pewnym przedmiotem zwanym Podstawy Elektroniki. Trzy raz musiałem podchodzić do egzaminu, żeby go w końcu zdać.
Przeżyłem też najlepsze wakacje w moim życiu. Grecja, Rodos, z rodziną. Nie było żadnego dnia, którego bym nie spędził przeżywając przygody, czy to pozytywne, jak jazda kabrioletem czy karmienie zwierząt w mini zoo, czy też negatywne, jak wejście na górę zobaczyć wodospad po to, by na miejscu się okazało, że tego wodospadu nie ma xd
Cieszę się z mojego obecnego życia, mimo że psychicznie jest niezbyt dobrze. Żyję sobie typowym studenckim życiem, chlejąc, imprezując, a przed egzaminami siedząc po nocach. Poza sesją też siedzę po nocach, ale ci... Podoba mi się dziewczyna, z którą lubię gadać i prawdopodobnie jestem na dobrej drodze, by zostać jej chłopakiem (żeby nie zapeszyć...). Miałbym wtedy pierwszą dziewczynę w moim życiu. W końcu czuję, że mnie ludzie na 100% lubią. Wielu z nich na tyle ufam, że się im wyoutowałem (btw jestem bi). Nadal chodzę do psychologa. Zacząłem chodzić na siłownię. Druga najlepsza decyzja w moim życiu. A następny rok spędzę w Belgii na wymianie.
W sumie jak wspominam moje sprawy sercowe, to teraz pomówię o tym, jak pod tym kątem studia coś zmieniły. Well... Tak jak wcześniej wręcz unikałem rozmów z osobami, które mi się podobały, przez co okropnie spowalniałem wszystko, tak teraz to zeszło na drugą stronę spektrum. Teraz to ja wszystko przyspieszam. Za szybko okazuję uczucia. I nie wiem, jak to wszystko wyśrodkować. Przez co już 21. rok mojego życia (15. mojego towarzyskiego, a 9. mojego dojrzewania) bez żadnej osoby partnerskiej. Ale za to parę miesięcy temu przeżyłem swój pierwszy pocałunek z randomową laską, którą poznałem na imprezie xd
Muzycznie to się zmieniłem, oj, dużo. Tak jak wcześniej byłem przywiązany do rocka, pop punku oraz boysbandów, tak teraz, o ile nadal kocham mocniejsze brzmienia (chyba teraz nawet bardziej), to boysbandów już mało słucham (choć teraz słucham halfway there od btr i płaczę z powodu nostalgii, jaką ona mi przynosi, zwłaszcza teledysk), zwłaszcza tych które wtedy lubiłem. Otworzyłem się na nowe gatunki i teraz słucham właściwie wszystkiego. Na ten moment moimi ulubionymi artystami są Waterparks (niezmiennie od 2017 roku), Owl City (wydaje w następnym tygodniu nowy album jej ), MCR, FOB, iDKHOW, Aurora, Badflower, Louis Tomlinson, Chair (obczajcie ich, są cudowni), The Fray, Hellogoodbye, Big Time Rush, Stray From The Path oraz Meet Me @ The Altar (obczajcie je, dają mega czadu).
Wyszedł długi post, ale uważam, że należy wam się za moją tak długą nieobecność. Więc tldr dla tych, co nie chcieli czytać, więc przesunęli na sam koniec: Zmieniłem się przez te kilka lat odkąd się tu parę razy udzielałem. Ogólnie cieszę się z mojego teraźniejszego życia.
By zakończyć ten post, podlinkuję wam teraz piosenkę, która tutaj mega pasuje xd:
https://youtu.be/IGo6x_uzG8Y
Mam nadzieję, że ta strona w końcu stanie na nogi.
Odmeldowuję się
Cześć
Edit: Jak chcecie się o coś mnie zapytać, pytajcie śmiało, chętnie odpowiem
duch wszelaki!
ale że przez 7 lat tylko 4 i pół piwa, to podziwiam. ; )
Bardzo wskazane. A przy aktualnej frekwencji jestem skłonny wysunąć śmiałą prognozę, że jeszcze do końca lipca ktoś się zaloguje i to przeczyta. ; P
@Kasane Teto przywitaj się z GeminiGirl.
Zapomniałam, jaką ulgę dawało mi Bravo, kiedy istniało, a teraz, skoro już pamiętam, to chyba zacznę wpadać tutaj częściej.
Jeszcze kilka nicków kojarzę, chociaż nie przypominam sobie, żebym z nimi konwersowała... xD
Kurde, może nawet dopadnie mnie inspiracja na jakieś pisanie czy coś. xD
> *nie wchodzi w ogóle na nią przez rok*
nosz kurwa xddd