16.10.2017, 18:52
16.10.2017
19:35
poniedziałek
A poniedziałek był to od początku do końca piękny. Nie wiem jak to się stało, taki jakby impuls. Tak jakby krew płynęła w innym tempie. Szybciej i piękniej. Ładne światło też dzisiaj było, wschód i zachód były tęczą, chyba rzadko się to zdarza, co?
Tak czy inaczej czuję już zmęczenie, leżę w swoim pokoju, mama zrobiła mi frytki i żal ich nie zjeść. Z solą. Sól akurat pomaga mojemu serduszku.
Zastanawiałam się dlaczego przestałam pisać na bravo, wtedy jak poszłam do liceum. Niby nie miałam czasu, wydawało mi się, że to przez to, że wracam codziennie późno [haha, taaa, czyli o 18]. Ale przecież dziś wracam dużo później nawet, a pierwsze na co mam ochotę to przyjście tu. I już wiem dlaczego. Jestem w moim ulubionym położeniu. Melodramat. Wściekam się przez chwilę, dygoczę potem, boję się, martwię się, umieram na chwilę, po to, żeby potem znowu dostać głupiego snapa i cieszyć się jak dzieciak.
Mało się znamy, jeszcze mniej nas łączy, tak na prawdę. Ta historia jest niczym w porównaniu do waszych, do innych. Własnie. Więc dlaczego mam przeczucia, a intuicja mówi, że to tu. Nawet jeśli nie... przecież wiesz, że jestem uparta. To postanowione, zostaję tu, przy tym co czuję. I nie chcę zmieniać i nie zmienię.
Może powinnam zmienić się odrobinę? Może powinnam być lepsza, o tak, zdecydowanie. I jestem, przecież codziennie rano po to wstaję. Żeby zrobić coś lepiej niż wczoraj. Nawet jeśli się nie udaje, to czekam, będzie lepiej.
Czuję się podekscytowana. Cieszę się jak mała dziewczynka, serio. Piękne jest to uczucie, więc będę to pielęgnować w sobie i dbać o to. I nie zapomnę o tym nigdy. Ale o czym?
To już trzeci raz, trzecia historia, a wiecie jaka jest zależność? Każdą z nich zaczęłam ja. Może nie przypadkowo?
W torebce ciągle noszę kasztany od niego i pewnie jestem śmieszna, ale takie głupotki tworzą mnie i radość we mnie.
dobranoc
19:35
poniedziałek
A poniedziałek był to od początku do końca piękny. Nie wiem jak to się stało, taki jakby impuls. Tak jakby krew płynęła w innym tempie. Szybciej i piękniej. Ładne światło też dzisiaj było, wschód i zachód były tęczą, chyba rzadko się to zdarza, co?
Tak czy inaczej czuję już zmęczenie, leżę w swoim pokoju, mama zrobiła mi frytki i żal ich nie zjeść. Z solą. Sól akurat pomaga mojemu serduszku.
Zastanawiałam się dlaczego przestałam pisać na bravo, wtedy jak poszłam do liceum. Niby nie miałam czasu, wydawało mi się, że to przez to, że wracam codziennie późno [haha, taaa, czyli o 18]. Ale przecież dziś wracam dużo później nawet, a pierwsze na co mam ochotę to przyjście tu. I już wiem dlaczego. Jestem w moim ulubionym położeniu. Melodramat. Wściekam się przez chwilę, dygoczę potem, boję się, martwię się, umieram na chwilę, po to, żeby potem znowu dostać głupiego snapa i cieszyć się jak dzieciak.
Mało się znamy, jeszcze mniej nas łączy, tak na prawdę. Ta historia jest niczym w porównaniu do waszych, do innych. Własnie. Więc dlaczego mam przeczucia, a intuicja mówi, że to tu. Nawet jeśli nie... przecież wiesz, że jestem uparta. To postanowione, zostaję tu, przy tym co czuję. I nie chcę zmieniać i nie zmienię.
Może powinnam zmienić się odrobinę? Może powinnam być lepsza, o tak, zdecydowanie. I jestem, przecież codziennie rano po to wstaję. Żeby zrobić coś lepiej niż wczoraj. Nawet jeśli się nie udaje, to czekam, będzie lepiej.
Czuję się podekscytowana. Cieszę się jak mała dziewczynka, serio. Piękne jest to uczucie, więc będę to pielęgnować w sobie i dbać o to. I nie zapomnę o tym nigdy. Ale o czym?
To już trzeci raz, trzecia historia, a wiecie jaka jest zależność? Każdą z nich zaczęłam ja. Może nie przypadkowo?
W torebce ciągle noszę kasztany od niego i pewnie jestem śmieszna, ale takie głupotki tworzą mnie i radość we mnie.
dobranoc
I just want to be perfect .