07.12.2017, 09:17
7 12 2017
8:54
znowu mam na południe. a w sumie na popołudnie. Znowu się mogłam wyspać i zjeść śniadanie na spokojnie. Ale nie do końca jest tak super, powinnam ogarnąć jeden projekt, jeden mam już ogarnięty, dzisiaj idę oddać. Oj.. czuję strach, serce znowu mi tak potwornie napierdziela, chociaż już mam to zrobione itd. Grrrr.
Czuję się sparaliżowana.
Oddychaj, plis. Oddychaj.
Słucham Fair Weather Friends. Moja synestezja się obudziła znowu, przenoszę się w czasie do lutego/marca 2015. No.. Oj tak. Szczęśliwym dzieckiem wtedy byłam. Liceum, osiemnastka, piękne rzeczy. Biegałam sobie też. Fajnie tam wrócić, chociaż w głowie. Byłam wtedy zupełnie inna, nie wiem czy lepsza niż teraz. Bardzo zamknięta, nie obchodzili mnie ludzie dookoła, może to kwestia tego, kogo miałam wokół. Zamknięcie na jedną osobę było złe. Zależy jak na to patrzeć właściwie.
Dzisiaj zaczęłam się zastanawiać jaka będę choćby za rok? A jaka za 5? A jaka za 10? Może zupełnie się tego nie spodziewam. Może zmienię się w ekstrawertyczkę? Bo w sumie.. idę w tym kierunku, oczywiście bez przesady, bo byłam nie dawno przecież na drugim biegunie i na razie po prostu zmierzam do jakiegoś środkowego punktu. Ambi. Chciałabym się zmienić. A na starość popatrzeć na siebie i pomyśleć, że przeżyłam wszystko, spróbowałam wszystkiego i byłam wszystkim.
Rok się powoli kończy, wczoraj mama mnie uświadomiła, że jeszcze dwa tygodnie do świąt. Naprawdę? Rok temu o tej porze? Miałam już krótkie włosy, ale nadal mam w głowie siebie z włosami do pasa, bardzo zahukaną. Obcięcie włosów to był prawdopodobnie początek. No, może w ogóle pójście na studia to był początek tego chaosu.
Niedługo będę pisać podsumowanie roku, jak co roku oczywiście. Ta historyjka będzie dużo bardziej różnorodna i pogmatwana niż poprzednie. A rok temu wydawało mi się, że nie może być lepiej niż było w 2016. Niespodzianka. I teraz też mam takie uczucie, że stało się tyle, zmieniło się tyle, przeżyłam tyle, że nie może być lepiej. Drogi 2018, wiem, że będziesz. To przecież dopiero początek.
Przyszło do mojego życia tyle osób i tak dużo w nim pomieszały i pozmieniały, zabawne. Rok temu nawet nie wiedziałam, że jesteście. A dzisiaj od tych osób uzależniony jest mój humor, no i zresztą wszystko.
Za rok chciałabym napisać, że się zmieniłam. Że jestem silniejsza i mądrzejsza. Niestety, aktualnie jest tak, że mam ochotę.. eh, szkoda pisać. Za to jak bardzo spierdoliłam powinnam dostać szlaban na 2018.
Miałam jeszcze napisać coś bieżącego, ale jakoś tak już dużo tekstu mi wyszło wyżej. Ogólnie.. dziś idę z g i t na mikołajkową kolacje, ale to dopiero po 18, bo kurde kończę tak późno. mmhh... No i zostaję u G. A jutroo cały dzień together i potem wieczorem koncert Kaminskiego. Aaah. Zbankrutowałam chodząc na koncerty.
Puff.. ubiorę sobie gatki i zrobię jogę jakąś na stres. Pomoże, wiem.
No i będzie dobrze, prawda?
dlaczego mi stopniał śnieg? Chcę śnieg :c
8:54
znowu mam na południe. a w sumie na popołudnie. Znowu się mogłam wyspać i zjeść śniadanie na spokojnie. Ale nie do końca jest tak super, powinnam ogarnąć jeden projekt, jeden mam już ogarnięty, dzisiaj idę oddać. Oj.. czuję strach, serce znowu mi tak potwornie napierdziela, chociaż już mam to zrobione itd. Grrrr.
Czuję się sparaliżowana.
Oddychaj, plis. Oddychaj.
Słucham Fair Weather Friends. Moja synestezja się obudziła znowu, przenoszę się w czasie do lutego/marca 2015. No.. Oj tak. Szczęśliwym dzieckiem wtedy byłam. Liceum, osiemnastka, piękne rzeczy. Biegałam sobie też. Fajnie tam wrócić, chociaż w głowie. Byłam wtedy zupełnie inna, nie wiem czy lepsza niż teraz. Bardzo zamknięta, nie obchodzili mnie ludzie dookoła, może to kwestia tego, kogo miałam wokół. Zamknięcie na jedną osobę było złe. Zależy jak na to patrzeć właściwie.
Dzisiaj zaczęłam się zastanawiać jaka będę choćby za rok? A jaka za 5? A jaka za 10? Może zupełnie się tego nie spodziewam. Może zmienię się w ekstrawertyczkę? Bo w sumie.. idę w tym kierunku, oczywiście bez przesady, bo byłam nie dawno przecież na drugim biegunie i na razie po prostu zmierzam do jakiegoś środkowego punktu. Ambi. Chciałabym się zmienić. A na starość popatrzeć na siebie i pomyśleć, że przeżyłam wszystko, spróbowałam wszystkiego i byłam wszystkim.
Rok się powoli kończy, wczoraj mama mnie uświadomiła, że jeszcze dwa tygodnie do świąt. Naprawdę? Rok temu o tej porze? Miałam już krótkie włosy, ale nadal mam w głowie siebie z włosami do pasa, bardzo zahukaną. Obcięcie włosów to był prawdopodobnie początek. No, może w ogóle pójście na studia to był początek tego chaosu.
Niedługo będę pisać podsumowanie roku, jak co roku oczywiście. Ta historyjka będzie dużo bardziej różnorodna i pogmatwana niż poprzednie. A rok temu wydawało mi się, że nie może być lepiej niż było w 2016. Niespodzianka. I teraz też mam takie uczucie, że stało się tyle, zmieniło się tyle, przeżyłam tyle, że nie może być lepiej. Drogi 2018, wiem, że będziesz. To przecież dopiero początek.
Przyszło do mojego życia tyle osób i tak dużo w nim pomieszały i pozmieniały, zabawne. Rok temu nawet nie wiedziałam, że jesteście. A dzisiaj od tych osób uzależniony jest mój humor, no i zresztą wszystko.
Za rok chciałabym napisać, że się zmieniłam. Że jestem silniejsza i mądrzejsza. Niestety, aktualnie jest tak, że mam ochotę.. eh, szkoda pisać. Za to jak bardzo spierdoliłam powinnam dostać szlaban na 2018.
Miałam jeszcze napisać coś bieżącego, ale jakoś tak już dużo tekstu mi wyszło wyżej. Ogólnie.. dziś idę z g i t na mikołajkową kolacje, ale to dopiero po 18, bo kurde kończę tak późno. mmhh... No i zostaję u G. A jutroo cały dzień together i potem wieczorem koncert Kaminskiego. Aaah. Zbankrutowałam chodząc na koncerty.
Puff.. ubiorę sobie gatki i zrobię jogę jakąś na stres. Pomoże, wiem.
No i będzie dobrze, prawda?
dlaczego mi stopniał śnieg? Chcę śnieg :c
I just want to be perfect .