15.02.2017, 23:09
15.02.2017
21:47
Cześć. Nie wiem kiedy ostatnio tutaj pisałam, chyba w sobotę, to był dość dziwny wpis z tego co kojarzę i chyba należą się wam wyjaśnienia. A przynajmniej czuję się zobowiązana. Ale zanim zacznę się tłumaczyć napiszę co u mnie.
Fajnie generalnie. Bravo po 22 za 10 minut, więc jak może być inaczej. Tym bardziej, że mam ferie jeszcze 1,5 tygodnia. W słuchawkach majestic casual, ostatnio tylko tego jestem w stanie słuchać. Niezawodny. Na ramionach za duża szara bluza po młodszym bracie, który nie wiem kiedy mnie przerósł, okulary, bo oczy trochę szczypią po kilkugodzinnym gapieniu się w monitor. Na głowie kok, a na twarzy gówno za przeproszeniem. Nie ogarniam już swojego organizmu, ale z moimi hormonami jest coś mocno nie halo, bo wyglądam jakbym przytyła 5 kg, nienawidzę tego. Ogólnie czuję się napuchnięta.. Geez..
Z tych nudów odkryłam, że mam skłonność do dziwnej potrzeby pisania. Na bravo piszę od 2010 w sumie, wcześniej miałam papierowy pamiętnik od 2006. W między czasie pisałam na blogspocie na różnych blogach, było ich około 5. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale odczuwam potrzebę uzewnętrzniania się w ten sposób. Bo tak mi chyba najłatwiej, nie muszę stawać z nikim twarzą w twarz, mogę powiedzieć o co mi chodzi siedząc sobie w bluzie bez makijażu po 22 na Bravo
Jeśli chodzi o odkrywanie to znalazłam na yt pewną panią. Olfaktoria, taka jest nazwa jej bloga i kanału. Strasznie... inspirująca? Spędziłam dzisiaj jakieś dobre 3 godziny czytając o jej pierwszych pracach i tak dalej. Czemu inspirująca? Bo pokazuje że pochodząc z patologicznej rodziny można wyjść na ludzi i mieć wszystko. Dosłownie. tzn nie mówię, że ja pochodzę z patoli, ale nie będę się oszukiwać, że normalnego dzieciństwa to ja nie miałam (podchodziło pod patolę, niestety).
Z nudów pojechałam dzisiaj do Krakowa, miałam iść na poprawę jednego egzaminu bo dostałam 3,5 a chciałam więcej, ale w ostatniej chwili się dowiedziałam, że jak nie zdam, to czeka mnie ostatnia poprawka, mimo, że w pierwszym terminie miałam 3,5 także.. wróciłam do domu. Przynajmniej nie spędziłam kolejnego dnia w domu.
A jeśli chodzi o moje relacje z M i o wczorajszy dzień, czyli walentynki.. no to cóż. Jeśli on nie zmieni swojego nastawienia do życia i nie ogarnie się z nim, to.. no to ja nie chcę z nim być. Chodzi mi o każdą dziedzinę, czyli o jego poziom wiedzy, zainteresowań, wszystko. W związku obie strony powinny być podobne jeśli chodzi o poziom. Nie? Mylę się? O pieniądze też chodzi, nie oszukujmy się, sorry, ale taka jest prawda. Kobieta nie może zarabiać więcej od faceta, mylę się? Z autopsji wiem, że to chore (patrz moja podchodząca pod patolę rodzina).
Tak więc zostaliśmy na etapie friendzone, w sensie lubimy się, więc spotykamy się dalej tak samo, robimy razem różne rzeczy. Poprzez oglądanie razem yt, netflixa, jedzenie pizzy i picie piwa u mnie na kanapie, potem bieganie razem, wygłupy, nawet randki (wczoraj też spędziliśmy dzień razem, jako para, on zapraszał), nie chciałam, ale buziaki i te wszystkie związkowe rzeczy zostały. Tzn nie całujemy się, ale wczoraj wieczorem o tym zapomnieliśmy np.
Także właśnie.. wiem, może to głupie, ale.. szczerze? Wcześniej nie chciałam żeby wyjechał, teraz właściwie na to czekam. Stracimy fizyczny kontakt i łatwiej będzie się jakoś z tym pogodzić. Tak mi się przynajmniej wydaje. Czuję, że tak ma być, że to już czas to skończyć. Ale nie potrafimy tak z dnia na dzień, więc czemu by się nie przyjaźnić. Miałam w liceum takie dwie koleżanki, które były przyjaciółkami, a potem okazało się, że w ich przyjaźni było miejsce na pocałunki a nawet robienie sobie wzajemnie dobrze.
Kończę. Nie, nie jestem pijana, tak, to ja patafian.
Mam nadzieję, że ktośkolwiek przeczytał i że nie zabiła was moja szczerość. Staram się być dobrym człowiekiem, więc nie rzucajcie kamieniami.
Dobranoc
21:47
Cześć. Nie wiem kiedy ostatnio tutaj pisałam, chyba w sobotę, to był dość dziwny wpis z tego co kojarzę i chyba należą się wam wyjaśnienia. A przynajmniej czuję się zobowiązana. Ale zanim zacznę się tłumaczyć napiszę co u mnie.
Fajnie generalnie. Bravo po 22 za 10 minut, więc jak może być inaczej. Tym bardziej, że mam ferie jeszcze 1,5 tygodnia. W słuchawkach majestic casual, ostatnio tylko tego jestem w stanie słuchać. Niezawodny. Na ramionach za duża szara bluza po młodszym bracie, który nie wiem kiedy mnie przerósł, okulary, bo oczy trochę szczypią po kilkugodzinnym gapieniu się w monitor. Na głowie kok, a na twarzy gówno za przeproszeniem. Nie ogarniam już swojego organizmu, ale z moimi hormonami jest coś mocno nie halo, bo wyglądam jakbym przytyła 5 kg, nienawidzę tego. Ogólnie czuję się napuchnięta.. Geez..
Z tych nudów odkryłam, że mam skłonność do dziwnej potrzeby pisania. Na bravo piszę od 2010 w sumie, wcześniej miałam papierowy pamiętnik od 2006. W między czasie pisałam na blogspocie na różnych blogach, było ich około 5. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale odczuwam potrzebę uzewnętrzniania się w ten sposób. Bo tak mi chyba najłatwiej, nie muszę stawać z nikim twarzą w twarz, mogę powiedzieć o co mi chodzi siedząc sobie w bluzie bez makijażu po 22 na Bravo

Jeśli chodzi o odkrywanie to znalazłam na yt pewną panią. Olfaktoria, taka jest nazwa jej bloga i kanału. Strasznie... inspirująca? Spędziłam dzisiaj jakieś dobre 3 godziny czytając o jej pierwszych pracach i tak dalej. Czemu inspirująca? Bo pokazuje że pochodząc z patologicznej rodziny można wyjść na ludzi i mieć wszystko. Dosłownie. tzn nie mówię, że ja pochodzę z patoli, ale nie będę się oszukiwać, że normalnego dzieciństwa to ja nie miałam (podchodziło pod patolę, niestety).
Z nudów pojechałam dzisiaj do Krakowa, miałam iść na poprawę jednego egzaminu bo dostałam 3,5 a chciałam więcej, ale w ostatniej chwili się dowiedziałam, że jak nie zdam, to czeka mnie ostatnia poprawka, mimo, że w pierwszym terminie miałam 3,5 także.. wróciłam do domu. Przynajmniej nie spędziłam kolejnego dnia w domu.
A jeśli chodzi o moje relacje z M i o wczorajszy dzień, czyli walentynki.. no to cóż. Jeśli on nie zmieni swojego nastawienia do życia i nie ogarnie się z nim, to.. no to ja nie chcę z nim być. Chodzi mi o każdą dziedzinę, czyli o jego poziom wiedzy, zainteresowań, wszystko. W związku obie strony powinny być podobne jeśli chodzi o poziom. Nie? Mylę się? O pieniądze też chodzi, nie oszukujmy się, sorry, ale taka jest prawda. Kobieta nie może zarabiać więcej od faceta, mylę się? Z autopsji wiem, że to chore (patrz moja podchodząca pod patolę rodzina).
Tak więc zostaliśmy na etapie friendzone, w sensie lubimy się, więc spotykamy się dalej tak samo, robimy razem różne rzeczy. Poprzez oglądanie razem yt, netflixa, jedzenie pizzy i picie piwa u mnie na kanapie, potem bieganie razem, wygłupy, nawet randki (wczoraj też spędziliśmy dzień razem, jako para, on zapraszał), nie chciałam, ale buziaki i te wszystkie związkowe rzeczy zostały. Tzn nie całujemy się, ale wczoraj wieczorem o tym zapomnieliśmy np.
Także właśnie.. wiem, może to głupie, ale.. szczerze? Wcześniej nie chciałam żeby wyjechał, teraz właściwie na to czekam. Stracimy fizyczny kontakt i łatwiej będzie się jakoś z tym pogodzić. Tak mi się przynajmniej wydaje. Czuję, że tak ma być, że to już czas to skończyć. Ale nie potrafimy tak z dnia na dzień, więc czemu by się nie przyjaźnić. Miałam w liceum takie dwie koleżanki, które były przyjaciółkami, a potem okazało się, że w ich przyjaźni było miejsce na pocałunki a nawet robienie sobie wzajemnie dobrze.
Kończę. Nie, nie jestem pijana, tak, to ja patafian.
Mam nadzieję, że ktośkolwiek przeczytał i że nie zabiła was moja szczerość. Staram się być dobrym człowiekiem, więc nie rzucajcie kamieniami.
Dobranoc

I just want to be perfect .
Dziękuję Ci za utwierdzenie mnie w tym