31.12.2016, 16:11
(Edytowany 13.06.2023, 21:50 przez Małki.)
Witam!
Uprzedzając pytania, tak, przeniosłem tekst z Bravo.pl. Czemu? To ostatni dzień działania strony, a to mój chyba jedyny post stamtąd, który pasuje tutaj. Do rzeczy.
Opowiem wam o jednym z moich ulubionych zespołów, Dream Street. Uprzedzając pytania, to boysband. Wiem, wiem, niby boysbandy są dla dziewczyn, ale ja to walę. Więc, Dream Street został założony w 1999 roku prze Louisa Baldonieriego i Briana Lukow. Składał się z 5 nastoletnich członków: Frankie J. Galasso, Chris Trousdale, Matt Ballinger, Greg Raposo i jeden jedyny, Jesse McCartney (niektórym pewnie szczena opadła, co? ). Jeśli chodzi o muzykę, to śpiewało wcześniej tylko 3 członków: Chris i Greg w "The Broadway Kids", a Jesse w "Sugar Bites". Debiutanckim utworem Dream Street jest It Happens Everytime. To jest ich jedyna piosenka, która ma teledysk. Dochodziły kolejne utwory: They Don't Understand, który pojawił się na soundtracku do filmu "Pokemon 2: Uwierz w swoją siłę", I Say Yeah, które wraz z IHET często był puszczany w Radio Disney, Gotta Get The Girl, z którym zespół wystąpił w All My Children, serialu, w którym ówcześnie grał Jesse. W 2001 roku wydali album pt. "Dream Street". A taka mała ciekawostka, nazwa zespołu pochodzi od nazwy studia nagraniowego Baldonieriego i Lukowa. I tu jest taki mały paradoks: Dream Street nagrał "Dream Street" w Dream Street. W tym samym roku wyszedł ich koncert na DVD. Zespół wystąpił i nagrał soundtrack do filmu "The Biggest Fan", w którym Chris grał główną rolę. W 2002 roku wszystko zaczęło się sypać. Producenci chcieli by chłopcy rzucili szkołę na rzecz zespołu, oburzeni rodzice pozwali Lukowa i Baldonieriego, że niby dawali chłopcom alkohol do picia, namawiali do seksu z fankami, że Gregowi i Frankiemu wysłano pornografię oraz, że matki zostały nazwane "głupimi kurami domowymi" przy chłopakach. Producenci uznali pozew za kłamstwo i powiedzieli, że rodzicom zależy tylko na kasie. Oczywiście rodzice stawiali na swoim. W sierpniu 2002 toku stało się. Na mocy sądu w Nowym Jorku, Dream Street się rozpadł, uwalniając wszystkich oprócz Chrisa, który jeszcze przez kilka lat miał karierę u boku Lukowa i Baldonieriego. Obecnie każdy działa w muzyce, ale najsłynniejszy jest Jesse. Smutni fani zespołu chcą, żeby Dream Street wrócił przynajmniej na jeden koncert, ale oczywiście plany muzyków w tym przeszkadzają. Nawet przez jakiś czas była plotka, że sąd zakazał im grać razem, ale oczywiście to było plotką. Jeśli coś w tej sprawie się zmieni, to napiszę. Jeśli chodzi o sam zespół, to szczerze go polecam wielkim fanom boysbandów, jak i tym, którzy nie słyszeli w ogóle o boysbandach, by trochę się poznali na tych sprawach oraz tym, którzy ich nie lubią za bardzo, by mogli zmienić zdanie. Piosenki na pewno wpadną każdemu w ucho. Nara!
Uprzedzając pytania, tak, przeniosłem tekst z Bravo.pl. Czemu? To ostatni dzień działania strony, a to mój chyba jedyny post stamtąd, który pasuje tutaj. Do rzeczy.
Opowiem wam o jednym z moich ulubionych zespołów, Dream Street. Uprzedzając pytania, to boysband. Wiem, wiem, niby boysbandy są dla dziewczyn, ale ja to walę. Więc, Dream Street został założony w 1999 roku prze Louisa Baldonieriego i Briana Lukow. Składał się z 5 nastoletnich członków: Frankie J. Galasso, Chris Trousdale, Matt Ballinger, Greg Raposo i jeden jedyny, Jesse McCartney (niektórym pewnie szczena opadła, co? ). Jeśli chodzi o muzykę, to śpiewało wcześniej tylko 3 członków: Chris i Greg w "The Broadway Kids", a Jesse w "Sugar Bites". Debiutanckim utworem Dream Street jest It Happens Everytime. To jest ich jedyna piosenka, która ma teledysk. Dochodziły kolejne utwory: They Don't Understand, który pojawił się na soundtracku do filmu "Pokemon 2: Uwierz w swoją siłę", I Say Yeah, które wraz z IHET często był puszczany w Radio Disney, Gotta Get The Girl, z którym zespół wystąpił w All My Children, serialu, w którym ówcześnie grał Jesse. W 2001 roku wydali album pt. "Dream Street". A taka mała ciekawostka, nazwa zespołu pochodzi od nazwy studia nagraniowego Baldonieriego i Lukowa. I tu jest taki mały paradoks: Dream Street nagrał "Dream Street" w Dream Street. W tym samym roku wyszedł ich koncert na DVD. Zespół wystąpił i nagrał soundtrack do filmu "The Biggest Fan", w którym Chris grał główną rolę. W 2002 roku wszystko zaczęło się sypać. Producenci chcieli by chłopcy rzucili szkołę na rzecz zespołu, oburzeni rodzice pozwali Lukowa i Baldonieriego, że niby dawali chłopcom alkohol do picia, namawiali do seksu z fankami, że Gregowi i Frankiemu wysłano pornografię oraz, że matki zostały nazwane "głupimi kurami domowymi" przy chłopakach. Producenci uznali pozew za kłamstwo i powiedzieli, że rodzicom zależy tylko na kasie. Oczywiście rodzice stawiali na swoim. W sierpniu 2002 toku stało się. Na mocy sądu w Nowym Jorku, Dream Street się rozpadł, uwalniając wszystkich oprócz Chrisa, który jeszcze przez kilka lat miał karierę u boku Lukowa i Baldonieriego. Obecnie każdy działa w muzyce, ale najsłynniejszy jest Jesse. Smutni fani zespołu chcą, żeby Dream Street wrócił przynajmniej na jeden koncert, ale oczywiście plany muzyków w tym przeszkadzają. Nawet przez jakiś czas była plotka, że sąd zakazał im grać razem, ale oczywiście to było plotką. Jeśli coś w tej sprawie się zmieni, to napiszę. Jeśli chodzi o sam zespół, to szczerze go polecam wielkim fanom boysbandów, jak i tym, którzy nie słyszeli w ogóle o boysbandach, by trochę się poznali na tych sprawach oraz tym, którzy ich nie lubią za bardzo, by mogli zmienić zdanie. Piosenki na pewno wpadną każdemu w ucho. Nara!
W 2020 roku Chris zmarł na COVID-19. W hołdzie dla niego chłopaki zaśpiewali It Happens Everytime. Filmik z tego można znaleźć na kanale Jesse'iego. Po tym wydarzeniu chłopaki byli jeszcze parę razy widziani razem.
Prawa do muzyki Dream Street należą do Briana Lukow, który jest teraz właścicielem firmy All For One Media, która nadal próbuje swoich sił na rynku rozrywkowym. Brian planował zrobić dokument o Dream Street, który na ten moment jeszcze nie powstał. Ba, nie ma nawet nic poza pustymi obietnicami i opisem dokumentu. Ale przynajmniej mogę teraz słuchać ich muzyki na Spotify, a nie, tak jak wtedy, gdy pisałem oryginalny wpis, poprzez pliki ściągnięte z Chomikuj :p
No, gdybyś spojrzała na 2gether (poniżej), to chyba byś mogła wybrać
No prawda... Lecz starsi mogą sobie powspominać czasy, kiedy byli nastolatkami i wzdychali do różnych boysbandowych słodziaków, a młodsi mogą poznać przy jakiej muzyce kiedyś się "bawiono".
A propo 1D, to raczej mieli tylko jedną, dwie piosenki, które mi wpadły w ucho, a reszty za bardzo nie lubiłem. Raczej wolałem Big Time Rush. Mimo to, raczej uważam, że dzisiejsze boysbandy są do kitu i wolę raczej starsze "zespoły" typu Backstreet Boys czy 'N SYNC. Najlepsze jest też to, że znajduję boysbandy, których raczej nikt nie zna np.: Five, 2gether czy właśnie Dream Street.
Jak napisałem na początku, prawda, że niektórzy wyrośli z boysbandów, ale np: ja czy inni młodsi użytkownicy są już na etapie boysbandów, więc chętnie mógłbym pokazać im, co dobre, co nie. Ale oczywiście, tak naprawdę kieruję wszystko do wszystkich
Takie moje zdanie.