
O 3:00 obudziła mnie astma i dusiłam się do 12:00.
Nic mi nie pomagało.
Bardzo rzadko mam ataki, ale jak już mam to jest jakaś tragedia, bo zazwyczaj są one w nocy, nie wysypiam się, a w dodatku jestem wymęczona po nich jak jakiś koń.
Na mszy trochę już mnie w klatce piersiowej bolało z tego wszystkiego, ale oddychałam sobie powoli i spokojnie i zaczęło przechodzić.
Jutro wracam na uczelnie...
Tak bardzo mi się nie chce. Przyzwyczaiłam się do siedzenia w domku.
TU JEST MI TAK DOBRZE!!!
Ogólnie z moim samopoczuciem jest lepiej.
Jakoś... nie miałam czasu się zamartwiać i smucić.
Może mój stan się poprawia... nie wiem.
Kurde, jakoś nie potrafię pisać. Nie umiem znaleźć tematu.
Wczoraj próbowałam napisać, kilka zdań wyklepałam i... eee... jakoś były one bez sensu. Dzisiaj też są.
Pozdrawiam 

![[Obrazek: giphy.gif]](https://media.giphy.com/media/IScTu2L6wFJYc/giphy.gif)