
Nie pisałam tutaj tak dawno, a tak naprawdę to nie mam co napisać, bo nic się nie dzieje.
Moje życie jest tak poukładane, że nie ma co się w nim zmienić.
Chociaż... ta rutyna tak mnie pochłonęła, że zauważyłam, że przestałam się rozwijać.
Nie wiem ile osób tutaj jest na magisterce, ale jak na licencjacie było cudownie i działo się tak dużo i rozwijałam się i uwielbiałam się uczyć, tak magisterka... ja w sumie nie wiem o co w niej chodzi.
Nie mam pojęcia czego się uczę.
Uczę się pisać pracę magisterską, to wszystko.
Kiedyś słuchałam na wykładach, notowałam, czytałam różne książki, przygotowywałam się sumiennie na zajęcia.
A teraz? Te zajęcia stały się tak mało istotne, że przestało mi już nawet zależeć na ocenach.
Jakoś nikt mnie nie uprzedził przed tym jak to wygląda, myślałam, że będą mnie przygotowywać do zawodu jeszcze bardziej, a tu... rozczarowanie.
Cóż, ale trzeba to skończyć.
Aby przetrwać.
Nie mam nic do powiedzenia.
Minęły moje urodziny.
Minęła Wielkanoc.
Minęło wiele miesięcy.
Wiosny nie ma.
Zaraz lato.
Znowu będą święta.
Czas zapierdziela jak szalony.
Ta moja depresja trochę minęła. Nie płaczę co wieczór, ale przez tą rutynę i zaplanowane co do minuty dni, boję się że znów może wrócić.
Może to chwila przerwy i wróci ze zdwojoną siłą?
Nie wiem.
W każdym razie, cycuszki do przodu i trzeba ćwiczyć dalej nad pewnością siebie. Chociaż trochę.
Wam też to polecam.
Jesteśmy dorosłe.
W sumie nie wiem o czym piszę. O głupotach jakiś bezsensownych.
Dawno mnie tutaj nie było, chociaż wchodzę tutaj praktycznie codziennie, tylko nie mam tyle czasu, żeby się logować i komentować.
Pisałam, żeby coś do Was napisać.
![[Obrazek: giphy.gif]](https://media.giphy.com/media/HGgDNdzmVXgHu/giphy.gif)
Moje życie jest tak poukładane, że nie ma co się w nim zmienić.
Chociaż... ta rutyna tak mnie pochłonęła, że zauważyłam, że przestałam się rozwijać.
Nie wiem ile osób tutaj jest na magisterce, ale jak na licencjacie było cudownie i działo się tak dużo i rozwijałam się i uwielbiałam się uczyć, tak magisterka... ja w sumie nie wiem o co w niej chodzi.
Nie mam pojęcia czego się uczę.
Uczę się pisać pracę magisterską, to wszystko.
Kiedyś słuchałam na wykładach, notowałam, czytałam różne książki, przygotowywałam się sumiennie na zajęcia.
A teraz? Te zajęcia stały się tak mało istotne, że przestało mi już nawet zależeć na ocenach.
Jakoś nikt mnie nie uprzedził przed tym jak to wygląda, myślałam, że będą mnie przygotowywać do zawodu jeszcze bardziej, a tu... rozczarowanie.
Cóż, ale trzeba to skończyć.
Aby przetrwać.
Nie mam nic do powiedzenia.
Minęły moje urodziny.
Minęła Wielkanoc.
Minęło wiele miesięcy.
Wiosny nie ma.
Zaraz lato.
Znowu będą święta.
Czas zapierdziela jak szalony.
Ta moja depresja trochę minęła. Nie płaczę co wieczór, ale przez tą rutynę i zaplanowane co do minuty dni, boję się że znów może wrócić.
Może to chwila przerwy i wróci ze zdwojoną siłą?
Nie wiem.
W każdym razie, cycuszki do przodu i trzeba ćwiczyć dalej nad pewnością siebie. Chociaż trochę.
Wam też to polecam.
Jesteśmy dorosłe.
W sumie nie wiem o czym piszę. O głupotach jakiś bezsensownych.
Dawno mnie tutaj nie było, chociaż wchodzę tutaj praktycznie codziennie, tylko nie mam tyle czasu, żeby się logować i komentować.
Pisałam, żeby coś do Was napisać.
![[Obrazek: giphy.gif]](https://media.giphy.com/media/HGgDNdzmVXgHu/giphy.gif)