21.01.2018, 13:01
21.01.2018
11:49
niedziela
znowu napisałam 17
Dzień dobry. Zamarzły mi stopy, siedzę w salonie słuchając czegoś dość smętnego i myślę na co zmienić, piję czystek, planuję pracę na dzisiaj. Uhh.. musze zmienić tą muzykę. Na co? Przed głowę sam przeszedł taco. Ok.
Przyznaję się, muszę popracować nad sobą bardziej. Ostatnie dni były przeżyte na odwal się, nie zrobiłam zbyt wiele, na pewno nic dobrego. Czuję się zmęczona i .. zdruzgotana. Nie chcę tego pisać i mam ochotę wmówić sobie, że jest dobrze, albo po prostu ukryć to co się dzieje, ale nie mogę przed sobą kłamać, że jest dobrze. Piszę tutaj o tym, bo wiem, że będę kiedyś wracać do tego.
Jest tak, że nie panujesz nad swoimi myślami, nie możesz przekierować ich na inny tor, po prostu oczy same mi się zamykają, a to co widzę pod powiekami jest tak okropnie złe, że.. I zdaję sobie sprawę że wyolbrzymiam. Że to nikt dobry. Że nie chciałam i pewnie miałam mądry powód. Z drugiej strony emocje wrzeszczą mi, że zjebałam, że jestem okropna, że zmarnowałam, że zniszczyłam, spaliłam, zawiodłam, że teraz czas na karę, na wieczne cierpienie i płacz. I łzy same sobie płyną, chociaż tamuję jak się da. Boże, niech mi przejdzie, proszę, niech mi przejdzie. Proszę. Mam dużo pracy, muszę się skupić, zebrać, a już na finiszu, kiedy wszyscy potrafią, ja nie potrafię.. podsumować mojej pracy w tym semestrze i pozamykać te projekty. Poddaję się. Chcę walczyć, chcę iść do przodu. Odpycham się rękami i nogami i staram uciekać stąd, z tych okropnych myśli, ale te myśli mnie gonią i łapią. I nie chcę patrzeć na te snapy i na te zdjęcia. Odobserwowałam ją na instagramie, ale co z tego. Wysłała mi wczoraj snapa. Po co?
Gadałam z Izą. Gadałam też z Gabrysią. One uważają że ja i M byliśmy parą perfekcyjną, że jak to w ogóle możliwe, że nie jesteśmy razem. Mówią że skoro mamy okej kontakt to powinniśmy wrócić do siebie. Nie. Wiem, ze dobrze się stało, że odpoczęliśmy od siebie, urwaliśmy kontakt prawie całkowicie na pół roku, potem wróciliśmy do kolegowania się, rozmawiamy o wszystkim, ale.. po prostu to jest przyzwyczajenie, ja go kocham, ale jak kocha się przyjaciela, martwię się o niego i troszczę, ale to nie jest chłopak dla mnie. Chociaż nikt nie jest w stanie zrozumieć jak, po 4 latach idealnego związku.. nie wiedzą przecież wszystkiego. Ładnie razem wyglądaliśmy, ponoć to widać, że nam z sobą dobrze. Bo jest dobrze, ale nie ma miłości.
Odpuść, Marti. Tak. Chce być sama, na prawdę nie chcę nikogo szukać. Po co.. zresztą.. nie. Nie. Po prostu chcę przeżyć to sama. Przejść to sama.
Sama. Bez niego w głowie cholera jasna cały czas.
Niedobrze mi.
......
11:49
niedziela
znowu napisałam 17
Dzień dobry. Zamarzły mi stopy, siedzę w salonie słuchając czegoś dość smętnego i myślę na co zmienić, piję czystek, planuję pracę na dzisiaj. Uhh.. musze zmienić tą muzykę. Na co? Przed głowę sam przeszedł taco. Ok.
Przyznaję się, muszę popracować nad sobą bardziej. Ostatnie dni były przeżyte na odwal się, nie zrobiłam zbyt wiele, na pewno nic dobrego. Czuję się zmęczona i .. zdruzgotana. Nie chcę tego pisać i mam ochotę wmówić sobie, że jest dobrze, albo po prostu ukryć to co się dzieje, ale nie mogę przed sobą kłamać, że jest dobrze. Piszę tutaj o tym, bo wiem, że będę kiedyś wracać do tego.
Jest tak, że nie panujesz nad swoimi myślami, nie możesz przekierować ich na inny tor, po prostu oczy same mi się zamykają, a to co widzę pod powiekami jest tak okropnie złe, że.. I zdaję sobie sprawę że wyolbrzymiam. Że to nikt dobry. Że nie chciałam i pewnie miałam mądry powód. Z drugiej strony emocje wrzeszczą mi, że zjebałam, że jestem okropna, że zmarnowałam, że zniszczyłam, spaliłam, zawiodłam, że teraz czas na karę, na wieczne cierpienie i płacz. I łzy same sobie płyną, chociaż tamuję jak się da. Boże, niech mi przejdzie, proszę, niech mi przejdzie. Proszę. Mam dużo pracy, muszę się skupić, zebrać, a już na finiszu, kiedy wszyscy potrafią, ja nie potrafię.. podsumować mojej pracy w tym semestrze i pozamykać te projekty. Poddaję się. Chcę walczyć, chcę iść do przodu. Odpycham się rękami i nogami i staram uciekać stąd, z tych okropnych myśli, ale te myśli mnie gonią i łapią. I nie chcę patrzeć na te snapy i na te zdjęcia. Odobserwowałam ją na instagramie, ale co z tego. Wysłała mi wczoraj snapa. Po co?
Gadałam z Izą. Gadałam też z Gabrysią. One uważają że ja i M byliśmy parą perfekcyjną, że jak to w ogóle możliwe, że nie jesteśmy razem. Mówią że skoro mamy okej kontakt to powinniśmy wrócić do siebie. Nie. Wiem, ze dobrze się stało, że odpoczęliśmy od siebie, urwaliśmy kontakt prawie całkowicie na pół roku, potem wróciliśmy do kolegowania się, rozmawiamy o wszystkim, ale.. po prostu to jest przyzwyczajenie, ja go kocham, ale jak kocha się przyjaciela, martwię się o niego i troszczę, ale to nie jest chłopak dla mnie. Chociaż nikt nie jest w stanie zrozumieć jak, po 4 latach idealnego związku.. nie wiedzą przecież wszystkiego. Ładnie razem wyglądaliśmy, ponoć to widać, że nam z sobą dobrze. Bo jest dobrze, ale nie ma miłości.
Odpuść, Marti. Tak. Chce być sama, na prawdę nie chcę nikogo szukać. Po co.. zresztą.. nie. Nie. Po prostu chcę przeżyć to sama. Przejść to sama.
Sama. Bez niego w głowie cholera jasna cały czas.
Niedobrze mi.
......
I just want to be perfect .