05.01.2017, 21:54
Witam moją rodzinkę bravowiczów.
Choruję od Sylwestra. 2 dni temu miałam 39 stopi gorączki,
wczoraj nawet zwykłe wyjście po schodach to był hardcore.
Dziś mam trochę więcej energii, ale nadal czuję się osłabiona.
Jeszcze ten przeklęty katar. Chusteczki walą mi się po pokoju,
a kosz już nie ogarnia tej sterty zasmarkanego papieru.
Przeziębiłam się chyba, jak wychodziłam z pubu na górę na papierosa,
gdzie jest wyjście na ulice. Czyli zimno, a ja rozgrzana.
W każdym razie Nowy Rok przywitałam w szampańskim nastroju.
Kupiłam wino, bo po piwie chce mi się spac, a wiadomo-
trzeba do poźna wytrzymać. Jedno okazało się za mało.
Poszliśmy z kumplami do sklepu zakupić następne i spowrotem
do tej speluny. Było karaoke, w końcu mogłam pośpiewać.
Wyszłam gdzieś po 19 a wróciłam po 6 rano. Totalnie zmęczona, zzębnięta, ale szczęśliwa.
No i na 3 dzień obudziłam się z bólem gardła, rozbiciem i katarem.
W każdym razie Sylwka spędziłam bardzo fajnie, z siniakami na drugi dzień na ręce.
Kumplowi się zachciało droczyć, i ściskał mnie za rękę, sprawdzić czy mnie boli
(eee tak, atmosfera + świr + % = głupie pomysły)
A Wam jak minął Sylwester?
Choruję od Sylwestra. 2 dni temu miałam 39 stopi gorączki,
wczoraj nawet zwykłe wyjście po schodach to był hardcore.
Dziś mam trochę więcej energii, ale nadal czuję się osłabiona.
Jeszcze ten przeklęty katar. Chusteczki walą mi się po pokoju,
a kosz już nie ogarnia tej sterty zasmarkanego papieru.
Przeziębiłam się chyba, jak wychodziłam z pubu na górę na papierosa,
gdzie jest wyjście na ulice. Czyli zimno, a ja rozgrzana.
W każdym razie Nowy Rok przywitałam w szampańskim nastroju.
Kupiłam wino, bo po piwie chce mi się spac, a wiadomo-
trzeba do poźna wytrzymać. Jedno okazało się za mało.
Poszliśmy z kumplami do sklepu zakupić następne i spowrotem
do tej speluny. Było karaoke, w końcu mogłam pośpiewać.
Wyszłam gdzieś po 19 a wróciłam po 6 rano. Totalnie zmęczona, zzębnięta, ale szczęśliwa.
No i na 3 dzień obudziłam się z bólem gardła, rozbiciem i katarem.
W każdym razie Sylwka spędziłam bardzo fajnie, z siniakami na drugi dzień na ręce.
Kumplowi się zachciało droczyć, i ściskał mnie za rękę, sprawdzić czy mnie boli
(eee tak, atmosfera + świr + % = głupie pomysły)
A Wam jak minął Sylwester?