22.06.2017, 18:11
(Edytowany 22.06.2017, 18:12 przez undoubtedly.)
W poniedziałek wyjeżdżam do Krakowa. Jutro zakończenie roku szkolnego. Pojutrze spotkanie z przyjaciółmi. Nadal jestem zmęczona życiem, choć już nie tak bardzo jak wcześniej. Zaczęłam zabierać się za pisanie książki. D. się śmieje, że (jak zwykle) jej nie skończę. Byłam dzisiaj u niego w szkole. Poznałam dwie osoby, które okazały się być w porządku. Czuję się nawet okej. Nadal tęsknię za moją dziewczyną, ale staram się o tym nie myśleć, by doszczętnie się nie załamać. Częściowo nawet pogodziłam się z myślą, że w tym roku możemy się nie zobaczyć. Przede mną jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, że mogę zająć nimi głowę. Będzie dobrze. Bo musi. Muszę myśleć optymistycznie, bo jeszcze znowu wpadnę w jakąś ohydną depresję.
Poza tym wróciłam do słuchania Marshalla Mathersa. Wciąż uważam, że ma przepiękny głos.
Poza tym wróciłam do słuchania Marshalla Mathersa. Wciąż uważam, że ma przepiękny głos.
fafafafafar better run away