17.05.2017, 18:32
(Edytowany 17.05.2017, 18:33 przez undoubtedly.)
***
Kolejny leniwy dzień. Choć w sumie nie do końca. Miałam dzisiaj terapię, ale była to terapia nietypowa. Rozgadałam się tam na temat mojej platonicznej miłostki, jaką jest Wiktor S. Ku mojemu zaskoczeniu, psycholożka stwierdziła, że takie zauroczenia prowadzą u mnie zazwyczaj do psychicznej stabilizacji. Tak więc bawię się świetnie, raz za razem zwieszając wzrok na jego zdjęciach lub słuchając muzyki z Krainy jego autorstwa.
Psycholożka stwierdziła też, że moja znajomość z P jest nieco toksyczna. Czyli znowu wracamy do punktu wyjścia, w którym znajduje się chęć zerwania. Nie chcę znowu skupiać uwagi na naszych relacjach. Zbyt dobrze na to się czuję. Jedyna rzecz, której nie lubię w terapii - podpuszczanie. Ciągłe podpuszczanie do tego, by zakończyć ten związek, a przynajmniej tak to odczuwam. Pewnie, bo lepiej pozostać w fikcyjnym związku z Panem Wiktorem i siedzieć w [złudnej] stabilizacji.
A co tam u Was?
fafafafafar better run away