19.10.2017, 21:59
(Edytowany 19.10.2017, 22:00 przez undoubtedly.)
[=Drohobycz=]
nadal 19 czerwca 2005.
Katya parę chwil po skonfrontowaniu zaistniałej w jej głowie myśli z mocno tym zaskoczoną żeńską częścią swojej rodziny postanowiła pobiec do ojca, który właśnie przebywał w swojej podziemnej kryjówce, gdzie dostęp miały tylko zaufane dla niego i jego zdaniem również dla samej Ukrainy osoby. Przestraszyła go nie na żarty, wyskakując nagle zza drzwi i wykrzykując coś pełnym nadziei głosem o Rosji, Ukrainie i wielkiej piaskownicy w jednym zdaniu. Poważny mężczyzna w mundurze z ogromnie przerażoną miną wyglądał co najmniej groteskowo. Po chwili jednak zaśmiał się, bo w końcu zrozumiał, co też jego mała kruszynka ma na myśli. Uśmiechnął się do niej rozczulająco, pogłaskał ją po głowie i zapewnił, że jeszcze doczeka tych czasów. Jej jednak to nie wystarczyło. Tupnęła tylko nogą i powiedziała, że jest "głupim głupkiem", po czym uciekła z kryjówki, wróciła pod jej ukochany stary jawor, przysiadła pod nim i tam zaczęła płakać rzewnie. Po usłyszeniu tego lamentu przyszła jej mama, westchnęła, wzięła ją na kolana i powiedziała tajemniczo:
- Nie płacz, Katyuś. W sumie...nadszedł już najwyższy czas, byśmy pokazali ci z tatusiem pewne miejsce. Spodoba ci się bardzo.
- Nie płacz, Katyuś. W sumie...nadszedł już najwyższy czas, byśmy pokazali ci z tatusiem pewne miejsce. Spodoba ci się bardzo.
Katya miała ochotę powiedzieć, że jej ojciec jest skończonym idiotą, lecz głos uwiązł jej w gardle. Była naprawdę ciekawa, co też mama ma na myśli, toteż wolała się nie narażać. Kiwnęła więc tylko głową z ponurą miną i otarła łzy, uśmiechając się ukradkiem dzięki ciepłym i kochającym dłoniom matki, które delikatnie gładziły jej małą, wewnętrznie nieźle podniszczoną mimo młodego wieku główkę. Po około piętnastu minutach jej stan wyraźnie poprawił się. Jeszcze jakieś dobre trzy godziny spędziła z mamą przed domem, grając w łapki i inne dziecięce zabawy, do momentu, aż nastała ciemność i kobieta oznajmiła, że pora iść do domu i Katya ma starać się zasnąć, bo czeka ją wielki dzień i nie może być zmęczona. Powiedziała to głosem pełnym dumy i radości, a jednak dało się również wyczuć nutkę współczucia i goryczy. Dziewczynka umyła się, przebrała i zasnęła z wielkim trudem, a nim zasnęła, rozmyślała nad tym, o co też mamie mogło chodzić.
fafafafafar better run away

