Użytkownicy przeglądający ten wpis: 1 gości
Ocena wpisu:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
stand still /pat
Komentarze (łącznie 1)
  • *nie pyskuj patafianie*
    Dodał(a):
    *nie pyskuj patafianie*  
    Ranga:
    patafcio ****.  
    Data:
    21.11.2017
    15:22

    wtorek



    Dzień dobry. 
    Dzisiaj dość chłodno, ale nie ma dramatu. Siąpi coś z nieba, ni to deszcz, ni śnieg. Wstałam dzisiaj wcześniej niż musiałam, żeby być trochę do przodu z projektami. Wydrukowałam już na czwartek, kupiłam sobie nowe markery i zaraz będę tworzyć. Jak odpocznę. Wolę robić to ręcznie niż w programie ;_; 
    Boli mnie kark, plecy ogólnie,  jestem zmęczona. Ale choćbym ile nie spała to i tak będę. Planuję kupić łóżko. Tzn materac, i nawet położyć go na ziemi, a wywalić moją wersalkę. Kto normalny śpi na wersalce? A wyspanie się jest rzeczą bardzo istotną i dobry sen może zapewnić większą wydajność w pracy. Wiecie? 

    Nie wiem. Poradziłam sobie, czy nie? Już? Jest dobrze? Spadło mi na głowę potwornie ciężkie pudło z różnymi emocjami, z którymi ewidentnie sobie nie mogłam poradzić, nawet nie potrafiłam ich nazwać właściwie. W y d a w a ł o   mi się, że tracę całe życie, ale na szczęście jest na to jakieś tam chemiczno-biologiczne wytłumaczenie, że mózg wytwarza jakieś tak związki i pod wpływem "zakochania" zachowujemy się jak naćpani. Mam nadzieję, że te związki już się ulotniły. Te i te też. 

    A może to jeszcze nie jest czas. Jeszcze nie ten moment, ale myślę, że dojdzie do tego, że będziemy mogli pogadać, może nawet się pośmiać. Zróbmy z tego żart. Właściwie to wszystkim wyszło na dobre to jak się to potoczyło. Ja tam jestem szczęśliwa w tym nieszczęściu, chyba że to bzdura, ale głos optymistki we mnie zawsze drze się najgłośniej. Mimo wszystko, obecnie widzę same plusy. Jesień i złamane serce to idealny klimat żeby rozwijać w sobie artystkę. Zakochałam się w swojej bezradności i mimowolnie zrobiłam z niej zaradność i to na całkiem dobrym poziomie. Bo czy kiedykolwiek wcześniej umiałam przejść przez dzień (a nawet tydzień) sama, bez psiapsiółek u boku? Albo czy umiałam zrobić coś sama bez niczyjej pomocy, dobrze? Teraz działam sama, całkowicie sama. I działania te są doceniane i chwalone. A ja się cieszę. 


    Nie wiem co to było, ale wiem, że jest lepiej. Wiem też, że nie chciałabym z nim być, więc chwała Bogu, że sytuacja się nie obróciła. Wiem też, że to nie jest koniec tej historii, a powiedziała mi to intuicja, która jeszcze nigdy się nie pomyliła. 
    Może to będzie jej pierwszy raz?
    Odpowiedz


Komentarze w tym wpisie
stand still /pat - przez *nie pyskuj patafianie* - 21.11.2017, 16:37
RE: stand still /pat - przez milowylass - 21.11.2017, 17:08

Skocz do: