20.12.2017, 21:37
20.12.2017
20:13
środa
Cześć.
Nie odzywałam się troszkę, studenckie sprawy, całe dni na uczelni itd, ale przeżyłam. Zajęcia, rano byłam na poczcie wysłać kartki świąteczne. Po zajęciach byłam spotkać się ostatni raz przed świętami z Gabi, oj jak było miło
Siedzę sobie pod kocykiem po turecku as always, biała jaśminowa już na dnie i już zimna. Może jednak pójdę sobie zrobić coś jeść.. już po 20, a ja jeszcze dzisiaj chciałabym może ciastka upiec. No nie wiem. Ale w sumie to jutro jest 21 i jutro powinnam je piec. Tak jak.. wtedy.
2012 spadaj
Dziś rano dostałam snapa z pytaniem czy spotkamy się jutro.
i prawdopodobnie się spotkamy.
szczerze mówiąc nie wiem co.. nie wiem czy..
chyba staram się sama siebie jakoś automatycznie uspokoić i wmawiam sobie że mi się nie chce iść i mi wszystko jedno. w sumie sama nie wiem co czuję. nic. nie chcę nic czuć, bo nie powinnam. staram się więc jakoś nic nie czuć. co wychodzi? nie wiem sama, czuję się trochę jakbym się naćpała i nie bardzo da się stwierdzić co mam teraz w głowie. mózg, ojjj to nie bardzo.
21 grudnia, to musiało się stać 21 grudnia. dwa miesiące wczoraj minęło odkąd się ostatnio widzieliśmy.
właściwie to dobrze że tak jest. wydaje mi się, że dużo się nauczyłam. wszystko jest po coś. mogę śmiało napisać, że nawet jestem wdzięczna za taki tok sytuacji. życie daje co daje i jestem wdzięczna, zabiera co zabiera i też jestem.
nie wiem jak ugryźć temat. jak będzie. przecież w sumie spotykamy się bo odwalałam maniane tydzień temu i świrowałam. ale właściwie już jest lepiej. (wiem, poczytałam o tym i to tylko remisja i gorszy czas możliwe że wróci, [ale oby już nie]). nie chcę o tym rozmawiać. mówić mu że jestem [byłam] słabiakiem i płakałam po nocach i nie spałam wcale. bo po co. chyba to nie zrobi żadnej różnicy. poza tym w mojej głupiutkiej główce zaczynają się zalęgać myśli typu, że nie chcę wo widzieć na oczy. i nie chcę.. nic. NIE. NIC.
wiem że to może głupie, ale dalej troche czytam o fazach księżyca itp. i... no i teraz jest okres nowiu, czas zamykania spraw ostatecznie, żegnania się na dobre z tym co powinno być pożegnane.
NO.
czuję że powinnam. zamknąć te drzwi i już tam nie wracać, bo.. no bo ona.
tak.
plan jest taki, że spotkamy się, pogadamy, nie wiem o czym, zastanawiam się jaki będę mieć humor po wszystkim. oby nie bardzo gorszy. wrócę do domu, odpocznę, odprawie mu pogrzeb, żałobę już nosiłam przez ostatnie 2 miesiące więc to pominę. . potem przyjdzie styczeń. obudzę się. od nowa.
chyba będę żyć, wiecie.. czuję że coś idzie do mnie. już niedługo wiosna
20:13
środa
Cześć.
Nie odzywałam się troszkę, studenckie sprawy, całe dni na uczelni itd, ale przeżyłam. Zajęcia, rano byłam na poczcie wysłać kartki świąteczne. Po zajęciach byłam spotkać się ostatni raz przed świętami z Gabi, oj jak było miło
Siedzę sobie pod kocykiem po turecku as always, biała jaśminowa już na dnie i już zimna. Może jednak pójdę sobie zrobić coś jeść.. już po 20, a ja jeszcze dzisiaj chciałabym może ciastka upiec. No nie wiem. Ale w sumie to jutro jest 21 i jutro powinnam je piec. Tak jak.. wtedy.
2012 spadaj
Dziś rano dostałam snapa z pytaniem czy spotkamy się jutro.
i prawdopodobnie się spotkamy.
szczerze mówiąc nie wiem co.. nie wiem czy..
chyba staram się sama siebie jakoś automatycznie uspokoić i wmawiam sobie że mi się nie chce iść i mi wszystko jedno. w sumie sama nie wiem co czuję. nic. nie chcę nic czuć, bo nie powinnam. staram się więc jakoś nic nie czuć. co wychodzi? nie wiem sama, czuję się trochę jakbym się naćpała i nie bardzo da się stwierdzić co mam teraz w głowie. mózg, ojjj to nie bardzo.
21 grudnia, to musiało się stać 21 grudnia. dwa miesiące wczoraj minęło odkąd się ostatnio widzieliśmy.
właściwie to dobrze że tak jest. wydaje mi się, że dużo się nauczyłam. wszystko jest po coś. mogę śmiało napisać, że nawet jestem wdzięczna za taki tok sytuacji. życie daje co daje i jestem wdzięczna, zabiera co zabiera i też jestem.
nie wiem jak ugryźć temat. jak będzie. przecież w sumie spotykamy się bo odwalałam maniane tydzień temu i świrowałam. ale właściwie już jest lepiej. (wiem, poczytałam o tym i to tylko remisja i gorszy czas możliwe że wróci, [ale oby już nie]). nie chcę o tym rozmawiać. mówić mu że jestem [byłam] słabiakiem i płakałam po nocach i nie spałam wcale. bo po co. chyba to nie zrobi żadnej różnicy. poza tym w mojej głupiutkiej główce zaczynają się zalęgać myśli typu, że nie chcę wo widzieć na oczy. i nie chcę.. nic. NIE. NIC.
wiem że to może głupie, ale dalej troche czytam o fazach księżyca itp. i... no i teraz jest okres nowiu, czas zamykania spraw ostatecznie, żegnania się na dobre z tym co powinno być pożegnane.
NO.
czuję że powinnam. zamknąć te drzwi i już tam nie wracać, bo.. no bo ona.
tak.
plan jest taki, że spotkamy się, pogadamy, nie wiem o czym, zastanawiam się jaki będę mieć humor po wszystkim. oby nie bardzo gorszy. wrócę do domu, odpocznę, odprawie mu pogrzeb, żałobę już nosiłam przez ostatnie 2 miesiące więc to pominę. . potem przyjdzie styczeń. obudzę się. od nowa.
chyba będę żyć, wiecie.. czuję że coś idzie do mnie. już niedługo wiosna
I just want to be perfect .
