BRAVO.net.pl
No więc... cóż. - Wersja do druku

+- BRAVO.net.pl (https://bravo.net.pl)
+-- Dział: Strefa ekspresji (https://bravo.net.pl/dzial-strefa-ekspresji)
+--- Dział: Blog (https://bravo.net.pl/dzial-blog)
+--- Wpis: No więc... cóż. (/temat-no-wiec-coz)



No więc... cóż. - Milva - 29.06.2017

No więc jestem. Tak, mi też ciężko w to uwierzyć.
Czasami nie wierzę w to, że ciągle żyję, ale jak widać
- jest tak.

Boli mnie wszystko. Zaczęły do mnie przychodzić myśli dziwne i tak nieposkromione że nie wiem już, co z nimi robić. W co je ubierać. Jak chować, aby nie musieć patrzeć. 
Domek na wsi. Lub stary folwark. Własne miejsce, gdzieś w dziczy, agroturystyka, las dookoła, ludzie zatrzymujący się tu na nocleg, obce, nowe historie...
Niestety - nie ma tego i nie będzie. aby było, potrzeba pieniędzy. Kilkanaście tysięcy na nieruchomość i kolejne tyle na doprowadzenie jej do ładu. Ale kiedyś to zrobię. wiem.
Odpier#oli mi coś kiedyś. Coś kiedyś sprawi, że rzucę wszystko. Zapomnę o bożym - o ile rzecz jasna jest jakiś bóg - świecie. I zrobię to. 

Tymczasem jest samotny wieczór. Kolejny do dopisania na liście. 
Zapach mokrej ziemi z zza uchylonego okna, za oknem mrok. Pracuję nad książką. Nie, nie piszę nic jeszcze. Napisałam już, co mogłam, utknęłam w martwym punkcie. 
Utknęłam w punkcie straty. To ten moment, kiedy główny bohater wygrywa, ale tylko pozornie, bo tak naprawdę wstaje po wygranej bitwie, patrzy dookoła i... widzi co stracił.
Chcę w odbiorcy poruszyć to uczucie. Ale doszłam do wniosku, że aby to poczuć. Odbiorca też musi - czytając to - coś stracić. 
Muszę mu coś dać, a następnie sięgnąć do jego wnętrza, zanurzyć ręce w ciepłej kleistej mazi duszy i wyszarpać to z powrotem z całą mocą, aby móc potem na nowo odbudować - lepsze i silniejsze. 
Czy umiem napisać coś takiego - nie wiem.

Wiem za to, że jutro, a najdalej w poniedziałek trafi mnie szlag w robocie. Choć pewnie to stało się już jakiś temu, a teraz tylko z niepokojem patrzę, jak wzbierają we mnie emocje jak para z gotującego się pod  przykrywką makaronu. Ale w weekend - po drodze między wschodem a zachodem - będę miała swój Wschód. Jedziemy w sobotę.
To daje mi nadzieję, że przeżyję jutrzejszy dzień.
To jest mój papieros schowany na czarną godzinę.
Mój deszcz po stu latach suszy.
chociaż...tyle.

[Obrazek: giphy.gif]

~milv.






RE: No więc... cóż. - Malinowa_512 - 01.07.2017

Milvaaa Serduszko333


RE: No więc... cóż. - Milva - 01.07.2017

(01.07.2017, 20:02)Malinowa_512 napisał(a): Milvaaa Serduszko333

no co tam moja duszko? Serduszko


RE: No więc... cóż. - Malinowa_512 - 01.07.2017

żyję....ale co to za życie? Uśmiech


RE: No więc... cóż. - Milva - 05.07.2017

(01.07.2017, 23:03)Malinowa_512 napisał(a): żyję....ale co to za życie? Uśmiech

tak, tak, ja  po insta widzę, że całkiem niezłe!  Uśmiech


RE: No więc... cóż. - Rose_Belle - 06.07.2017

Pierwszy i ostatni akapit całkiem podobny do mojego życia. Powodzenia z tym Twoim miejscem Uśmiech
Ja w pracy też się gotuję, ale nie jest to już "jak para z gotującego się pod przykrywką makaronu", a raczej jak para z lokomotywy XD Teraz mam urlop, ale jak wrócę i zobaczę kogoś, kogo już dawno nie powinno być, to pozabijam.